Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !

Zaktualizowano: 1 lipca 2025


Płyną dni niezłomne, czasy nieprzytomne, Nie wierzę, że leżę trzy lata ogromne! Mak pamiętam purpurowy, Ale twojej, dziewczę, mowy I tej złotej w słońcu głowy Już dziś nie przypomnę! Chmurzą się błękity, płacze deszcz obfity, Na trawie w murawie leży dzban rozbity, Dzban rozbity leży, leży, A śpi pod nim stu rycerzy, A wiatr znikąd ku nim bieży, Kurzawą okryty!

Dziś, gdy po zebraniu się sejmu, kraj powołano do wspólnej z rządem rady, gdy przeto zaniechano kosztownej a niepożytecznej gonitwy o pierwszeństwo, dziś godziłoby się unikając dawnych błędów, w tej bardzo zwikłanej sprawie iść rządowi ręka w rękę z krajem, i zasadnie rozglądnąwszy stan rzeczy, dobrze uorganizowaną wyprawę urządzić na głodowe licho!

Dzisiaj miał jechać, ale wyznam szczerze, Ja tak kwapionej wyprawie nie wierzę. Ledwie w domowe powrócony progi Wczoraj zaledwie z piersi złożył zbroję, Z dalekiej jeszcze nie wytchnąwszy drogi, Miałżeby znowu dziś ruszać na boje?" "Co słyszę, księżno? Ty mówisz o zwłokach? Jak cię niestety rachuba omyli! Już jest zapóźno; już po tylu krokach Nie będzie czekał godziny, pół chwili Wreszcie obaczym.

Każesz odejść, odchodzę, oto masz sukienki, Ubierz się i wyjdź prędko dzieńdobry ci powiem. Dobranoc! już dziś więcéj nie będziem bawili, Niech snu anioł modremi skrzydły cię otoczy, Dobranoc, niech odpoczną po łzach twoje oczy, Dobranoc, niech się serce pokojem zasili.

Dziś, widząc, już koniec nieodwołalny się zbliża, a śmierci widmo błąka u progów pałacu, znaglony, pojechał po księdza, dnia poprzedniego już, cięty przeczuciem, zatelegrafowawszy o nieszczęściu do marszałkowej, Ładyżyńskiego oraz do dawnego kolegi swego, Tarnopolskiego.

Jeden lub kilku uczonych i genialnych ludzi znaczą dziś nic, albo prawie nic, bo dziś wszystko robi się masami.

Wołają panny i pusto już w sali. Dawna namiętność już w całunach leży, W jej miejscu władnie siła żądzy nowéj; Piękną przestała być przy Julii świeżéj Piękność, dla której umrzeć był gotowy. Dziś jest Romeo kochany i kocha, W oczach obojga żar jednaki płonie; Lecz on, w niej wroga przypuszczając, szlocha, A ona miłość z wędki grozy chłonie.

Ani mi teraz łácno dowiádáć sye o tym, Iaka mię z płáczu mego czeka cześć nápotym. Niechćiałem żywym śpiéwáć, dźiś umárłym muszę, A cudzéy śmierći płácząc, sam swé kośći suszę. Próżno to, iakié szcześćié ludźi náśláduie, Ták w nas álbo dobrą myśl, álbo złą spráwuie.

Nie, nie, nie... Wiedziałem przecież, że to nie dziś jeszcze, a jednak na sam widok tej wody podemną drętwiałem i kurczyły mi się palce koło prętów. I wtedy, gdy będę skakał z tego mostu bo na pewno zeń skoczę w głębię, w spokój, kląć będę jeszcze i rzekę i siebie i wyciągnę ręce, aby odepchnąć. I wpadłszy, wyć będę jeszcze wszystkimi głosami duszy o ratunek, i przed wodą zadławi mię strach.

Dziś też jeszcze statystyka nie może się dorachować, czy więcej biednych tkaczów wymarło tam z głodu, czy z wysilenia i zaziębienia przy rąbaniu drzewa! Mądrej przezorności świetny stawia przykład miasto Lyon we Francyi czasu głodu 1837, i najlepszy to nam wzór, jak można wielką niedolę małemi ukoić środkami!

Słowo Dnia

obrazami

Inni Szukają