United States or Seychelles ? Vote for the TOP Country of the Week !


Sądzę, że badając kałamarze w hotelach w pobliżu Charing Cross, znajdziemy wycięty numer Timesa i zdołamy odszukać osobę, która ten list przesłała. Obejrzał starannie papier, na którym były przyklejone słowa, ale nie mógł dojrzeć nic osobliwego. Czy zdarzyło się panu co jeszcze od chwili, gdyś pan przybył do Londynu? spytał sir Henryka. Nic zgoła. Czy nie zauważyłeś pan, że pana śledzą? Nie.

Hałas grzmi jeszcze powtarzany echem; Zwolna wzniósł czoło, obejrzał gromadę, Za okrzyk lekkim dziękując uśmiechem. Nie był to uśmiech, co z serca poczęty, Rozjaśni lica i w oczach zaświeci; Ale jakoby gwałtem przyciągnięty Usiadł na ustach i wkrótce uleci: Tyle dodaje smutnej twarzy wdzięku, Ile kwiat w bladem nieboszczyka ręku. "Zapalcie zgliszcza!"

Roman obejrzał się; w wagonie, dziwnym zbiegiem okoliczności, znajdował się zupełnie sam. Wygodnie wyciągnął nogi, rozparł się i patrzył w dół.

Na progu gmachu Dzierżymirski obejrzał się i spotkał ze wzrokiem Oli. Spojrzeniami wzajemnie pożegnali się jeszcze pieszczotliwie, poczem Ola odwróciła się pierwsza, Roman zaś, ścigając oczyma, zatrzymał się i uśmiechnął... W oddalającym się powozie, młoda kobieta po chwili, instynktownie jakby, raz drugi spojrzała za siebie.

W tejże chwili podniosło się okienko w pudle, nieznajomy rzucił parę słów woźnicy i dorożka pomknęła szybko w stronę Regent Street. Holmes obejrzał się za drugą, ale nie było żadnej niezajętej. Popędził pieszo, ale dorożka jechała tak szybko, że niepodobna było jej dogonić. Niebawem zniknęła nam z oczu. Tam do kata! zaklął mój przyjaciel. Tośmy się urządzili! Nie do darowania!...

Tak szepcąc spiął ostrogi, koń leciał do dworu, Gdy zdrugiéj strony strzelcy wyjeżdżali z boru; Hrabia lubił myśliwstwo, ledwie strzelców zoczył, Zapomniawszy o wszystkiém prosto ku nim skoczył, Mijając bramę, ogród, płoty; gdy w zawrocie Obejrzał się, i konia zatrzymał przy płocie; Był sad Drzewa owocne zasadzone, w rzędy Ocieniały szerokie pole; spodem grzędy.

Bogdaj takich dozorców! Przez drogi czas wszystek Nie tknął się swego podwładnego łytek; Owszem, bawiąc go, to z boku harcuje, To się naprzód wysforuje, Ogonem wciąż dla zachętu Krętu wętu... Szli tak do południa. Pan na skwar narzekał, Siadł pod drzewem i zasnął. Tegoć osieł czekał. Obejrzał i naprzód darń przy drodze siekał, Potem podstrzygać zaczął czubok miedzy; Nakoniec przez rów hopsa!

Cha!... westchnął głośno młody plenipotent gowartowski, poczem instynktownie obejrzał się wokoło, i jakby nieco zawstydzony swem westchnieniem, z pod oka uważnie popatrzył na swoich sąsiadów.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają