United States or South Africa ? Vote for the TOP Country of the Week !


W pierwszych uściskach nadchodzącego zmierzchu stały cicho półobnażone drzewa parku, przeplatane gdzieniegdzie czerwienią, słały się aleje żółtawym od opadłych liście kobiercem bielały niewyraźnie w dali zagrody sioła, ciemniały jego osady, senna i mroczna świeciła tafla stawu.

Ooo!.. wyrwało mu się nagle z ust, z ubolewaniem. Przed nim, zdruzgotane, przepalone nielitościwie do połowy, leżało w pyle piękne, ulubione biurko Romana, antyk pamiątkowy, z mahoniowego drzewa, wykładany bogato srebrem, subtelnie inkrustowany perłową masą. Krasnostawski zaczął macać uważnie dokoła przepalony sprzęt drogocenny. Obejrzawszy go dokładnie, zajrzał do kilku szufladek i skrytek.

Ludzie niegdyś szanowali, a dawniéj jeszcze całowała matka moja, a dzisiaj mewa w téj czaszce uwiła gniazdo i mieszka; dajcie wy pokój białemu ptakowi Boga. Ja znałem matkę jego matki, gdzież jest? gdzie gile które przylatywały ubierać róż girlandami suche drzewa Syberyi, abym sobie przypomniał jabłonie sadów moich w ziemi ojczystéj.

Aby dowieść prawa stopniowości zważmy, że np. najprzód odkryto Amerykę, późniéj w téj Ameryce odkryto góry, lasy, rzeki, jeziora; następnie w tych lasach poodkrywano pojedyncze drzewa, późniéj poznano rozmaite użytki tych drzew.

Jak z różańca Kalifów.” Muzułmanie używają wczasie modłów różańca, który u znakomitych osób s kosztownych bywa kamieni. „Rubin i granaty.” Granatowe i morwowe drzewa, czerwieniejące się roskosznym owocem, pospolite na całym brzegu południowym Krymu. XIII. „Padyszah.” tytuł Sułtana Tureckiego. XIV. „Salhiry Dziewice.” Salhir, rzeka w Krymie, wypływa s podnóża Czatyrdahu.

A jednak to musi być ktoś, moje panie, ktoś anonimowy, ktoś groźny, ktoś nieszczęśliwy, ktoś, co nie słyszał nigdy w swym głuchym życiu o królowej Dradze... Czy słyszeliście po nocach straszne wycie tych pałub woskowych, zamkniętych w budach jarmarcznych, żałosny chór tych kadłubów z drzewa i porcelany, walących pięściami w ściany swych więzień?

I za głosem zrozpaczonej jedynaczki, hejnałem wspólnym płakać, łkać oto zdają się stare drzewa parku; szumem swych liści drobnych brzoza nad wodą wieść powtarza dalej, płacząc sama, a jęk boleści, podchwycony akordami przyrody, płynie, płynie w dal... I wszystko, zda się teraz, za panem swym boleje !..

Tu owiec trzoda becząc w ulice się tłoczy I wznosi chmurę pyłu; daléj zwolna kroczy Stado cielic tyrolskich z mosiężnemi dzwonki. Tam konie rżące lecą ze skoszonéj łąki; Wszystko bieży ku studni, któréj ramię i drzewa Raz wraz skrzypi i napój w koryta rozlewa.

Wtedy ujrzałem na jego brzuchu okrągłą czarną ranę. -Dlaczego mi nie powiedziałeś? szepnąłem ze łzami. Drogi mój to dla ciebie rzekł i stał się bardzo mały, jak konik z drzewa. Opuściłem go. Czułem się dziwnie lekki i szczęśliwy. Zastanawiałem się, czy czekać na małą kolejkę lokalną, która tu zajeżdżała, czy też pieszo wrócić do miasta.

Szczęściem nikt nieuważał, bo dotychczasowa Żywa, głośna, lecz dosyć porządna rozmowa, Zakończyła się nagłym wybuchem hałasu: Jak strzelcy gdy na lisa zaciągną do lasu, Słychać gdzieniegdzie trzask drzew, strzały, psiarni granie, A wtém dojeżdżacz dzika ruszył niespodzianie, Dał znak, i wrzask powstaje w strzelców i psów tłuszczy, Jak gdyby się ozwały wszystkie drzewa puszczy; Tak dzieje się z rozmową: zwolna się pomyka, natrafi na przedmiot wielki, jak na dzika.