United States or Guadeloupe ? Vote for the TOP Country of the Week !
A nie dla nich ruczaj dzwoni, A bór szumny od nich stroni, Jeno wicher we sto koni Znikąd ku nim bieży. Wybiła godzina wiosna się zaczyna, Z chaty poprzez kwiaty wybiega dziewczyna, Dzban zielony, pełen wody, Niesie zmarłym dla ochłody W skwar śmiertelnej niepogody, Co w proch wargi ścina.
Wieczorem było, wieczorem, Gdy zorza gasła nad borem, Dzienny ulatniał się skwar, Rosa nam spadła na głowy I zmierzchem dymił się jar, Jar kalinowy. Zdaleka idzie, zdaleka Ten mrok, co kwiatów się zrzeka. Gdy, płosząc ospałą woń, Chłód powiał nad pola zżęte, O moją zagrzałaś skroń Dłonie zziębnięte. Nie wolno patrzeć, nie wolno Bez pieszczot w ciemność dokolną!
Bogdaj takich dozorców! Przez drogi czas wszystek Nie tknął się swego podwładnego łytek; Owszem, bawiąc go, to z boku harcuje, To się naprzód wysforuje, Ogonem wciąż dla zachętu Krętu wętu... Szli tak aż do południa. Pan na skwar narzekał, Siadł pod drzewem i zasnął. Tegoć osieł czekał. Obejrzał i naprzód darń przy drodze siekał, Potem podstrzygać zaczął czubok miedzy; Nakoniec przez rów hopsa!
Słowo Dnia