United States or Lithuania ? Vote for the TOP Country of the Week !


Wspomnienia te jasne i czyste, jak lilje, plątały się bezładnie z innemi świeższemi stokroć, gdy w niej jednej znajdował spokój swój i szczęście. Powoli zacierały mu się jak we mgle, granice istot i czasów; w oczach przyćmionych łzami postać Madonny olbrzymiała, coraz podobniejszą się stając do straconej, obcej i dalekiej.

Siedział na kamieniu i patrzał na mnie wesoło. Był blady, wychudzony, miał twarz ogorzałą, ale bieliznę tak czystą, a brodę tak starannie wygoloną, jak gdyby znajdował się w swojem mieszkaniu przy Baker-Street. Jakże się cieszę, że to ty! zawołałem, ściskając mu rękę. A czy się nie dziwisz? zagadnął. Przyznaję, że tak. I ja jestem zdziwiony odrzekł.

Niejaki Murphy, cygan, handlujący końmi, znajdował się wówczas na łące, w pewnej odległości od nieboszczyka, ale sam przyznaje, że był pijany. Powiada, że słyszał krzyki, ale nie może określić, skąd wychodziły.

Przed nim znajdował się towarzysz, niewidziany już od lat siedmiu jeden z dwóch pierwszych ludzi, z którymi się był zbratał, przyjechawszy niegdyś do kraju sam, nieznany i biedny!..

Od owej chórzystki wyciągał niektóre szczegóły co do artystek stojących na stanowisku i szargał je w błocie rozpusty, obmawiając w najcyniczniejszy sposób. Pisywały do niego! o! tak nawet bardzo często, cierpiąc po prostu na manię listów! Lecz on jakkolwiek chwilami znajdował pewne upodobanie w towarzystwietych pańumiał postawić się na odpowiedniej stopie.

Krasnostawski zrozumiał, lecz znieruchomiał na razie do tego stopnia, że nie był w stanie poruszyć się z miejsca.. Po raz pierwszy w życiu znajdował się wobec konającego człowieka, patrzał więc bezprzytomny prawie i błędny nieustannie na Gowartowskiego... Drżał przy tem na całem ciele, chwytało go coś za gardło, przykuwało do miejsca, do ziemi.

Znajdował się obok filarów wejściowych Panteonu przed nim zaś w perspektywie już bliskiej zieleniał za kratą ogród Luksemburski. Pustymi chodnikami skierował się w stronę; wkrótce był już w ogrodzie i iść zaczął bez celu szerokiemi alejami, niebawem zaś znalazł się na obszernym tarasie.

Ten jednakże, zrażony nieco rzucanemi mu w twarz ni przypiął, ni przyłatał, pochlebstwami już powtórnie, i całkiem notabene, niezręcznie, odrzekł zimno: O, proszę pani... Ja widuję po trzydzieści, czterdzieści interesantów dziennie... Połowa z nich nieznaną mi bywa zazwyczaj liczbie tych więc znajdował się zapewne mąż pani... Dlatego też nie przypominam go sobie.

Roman obejrzał się; w wagonie, dziwnym zbiegiem okoliczności, znajdował się zupełnie sam. Wygodnie wyciągnął nogi, rozparł się i patrzył w dół.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają