United States or Colombia ? Vote for the TOP Country of the Week !


Doktor Mortimer patrzył na nas przez chwilę dziwnemi oczyma, wreszcie odparł szeptem: Panie Holmes, były ślady kroków... psa... olbrzymiego. Zagadka. Przyznaję, że gdym słuchał tego opowiadania, przebiegały po mnie dreszcze. I doktor był żywo poruszony. Widziałeś pan te ślady? spytałem. Tak, na własne oczy; tak wyraźnie, jak teraz widzę pana. I nic pan nie mówiłeś? Po co?

Wstaje i dłoń w trąbkę owinął, I patrzył przez palców szparę, Ale i dzień, już przeminął I mroki padają szare. Czekał długo po zachodzie, A gdy noc gwiazdy zapala, Zbliża się zlekka ku wodzie I śledzi oczyma zdała. Przebóg! cudy, czy moc piekła? Uderza go widok nowy: Gdzie pierwej rzeczułka ciekła, Tam suchy piasek i rowy.

Roman obejrzał się; w wagonie, dziwnym zbiegiem okoliczności, znajdował się zupełnie sam. Wygodnie wyciągnął nogi, rozparł się i patrzył w dół.

Chyląc się u płotów Około miedz i zielska, po tysiącach zwrotów Rad był przecież że wyszedł w końcu na gościniec, Który prosto prowadził na dworski dziedziniec. Szedł przy płocie a głowę odwracał od sadu Jak złodziej od spichlerza, aby niedać śladu Że go myśli nawiedzić, albo już nawiedził. Tak Hrabia był ostróżny choć go nikt nieśledził; Patrzył w stronę przeciwną ogrodu, na prawo.

Światło lampy stwarzało sztuczny dzień w owej krainie dzień dziwny, dzień bez świtu i wieczoru. Ojciec mój uspokajał się powoli. Gniew jego układał się i zastygał w pokładach i warstwach krajobrazu. Siedział teraz na galeriach wysokich półek i patrzył w jesienniejący, rozległy kraj. Widział, jak na dalekich jeziorach odbywał się połów ryb.

Julusiek, trochę znudzony, gonił czasami migające po suficie słoneczne plamy i usiłował zwinąć język w łuk, zwanyklops”. Tylko Maryan, zasłuchany w słowa francuzki, ślizgał się wzrokiem po jej piersi rysującej się dość wyraźnie pod opiętym stanikiem. Patrzył, oczy mrużył i usta wydymał... Chwilkę, panie Wentzel, proszę tylko o krótką chwilkę!...

Książę z uwielbieniem patrzył na postać c. k. Zagłoby, i z wytężeniem ścieżki sznurów na plecach Mak von Makena śledził. Lecz już druga postać, mężczyzna obok generała idący, rzucał długi jezuicki cień czarnego fraka, na jasną plamę mundura. Ten drugi szedł cicho, choć kroki jego stosowały się do szerokości kroków Mak von Makena.

Zmierzyła jego postać kształtną i wysoką, Jego ramiona silne, jego pierś szeroką, I w twarz spójrzała, s której wytryskał rumieniec. Ilekroć z jéj oczyma spotkał się młodzieniec: Bo s pierwszéj lękliwości całkiem już ochłonął, I patrzył wzrokiem śmiałym w którym ogień płonął, Również patrzyła ona, i cztery źrenice Gorzały przeciw sobie jak roratne świéce.

Pan zaspałSkoczył z łóżka i obu rękami Pchnął okienicę, że trzasła zawiasami I rozwarłszy się w obie uderzyła ściany; Wyskoczył, patrzył w koło, zdumiony, zmieszany, Nie niewidział, nie dostrzegł niczyjego śladu: Niedaleko od okna był parkan od sadu, Na nim chmielowe liście i kwieciste wieńce Chwiały się; czy je lekkie potrąciły ręce? Czy wiatr ruszył?

Sir Karol lubił mówić o rozporządzeniach, zawartych w swoim testamencie. To bardzo ciekawy szczegół. Mam nadzieję, że nie będziesz pan patrzył podejrzliwie na wszystkich, którzy otrzymali legaty od sir Karola, bo i mnie zapisał tysiąc funtów rzekł doktor Mortimer. Doprawdy? Komuż jeszcze? Jest kilka legatów na drobne sumki i duży zapis na cele dobroczynne. Reszta kapitałów przeszła na sir Henryka.

Słowo Dnia

powietrzem

Inni Szukają