United States or Togo ? Vote for the TOP Country of the Week !


Za to ci spadnie wyroków zasłona, Przyszłość z pod ciemnych wskażę chmur, Ach! i ty poznasz Marylę... lecz ona...” Wtem, na nieszczęście, zapiał kur. Skinęła tylko, widać radość z oczek, Mieni się w parę cieniuchną; Ginie, jak ginie bladawy obłoczek, Kiedy zefiry nań dmuchną. Patrzę, cały wóz stoi na łące. Siadam, powoli strach mija.

Skrzydła anielskie z dwóch złotych arkuszy, Do ramion spięte szpilkami wiszące Wszystko co pany i panie, mnie wzruszy Tyle, co mucha brzęcząca na łące! O znam się na was! wiem komu siedzi Pod lewą piersią, gdy o czuciu gada! Lub nad ojczyzną umarłą łzy cedzi, I z swych przedemną spisków się spowiada!

Zosia w porannym stroju i z głową odkrytą Stała, trzymając w ręku podniesione sito, Do nóg jéj biegło ptastwo; stąd kury szurpate Toczą się kłębkiem, stamtąd kogutki czubate, Wstrząsając koralowe na głowach szyszaki I wiosłując skrzydłami przez bruzdy i krzaki, Szeroko wyciągają ostrożaste pięty; Za niemi zwolna indyk sunie się odęty Sarkając na trzpiotalstwo swéj krzykliwéj żony, Owdzie pawie jak tratwy długiemi ogony Stérują się po łące, a gdzie niegdzie z gory Upada jak kiść śniegu gołąb' srebrnopióry.

I wnet sierpy gromadnie dzwoniące We zbożach, i grabliska suwane po łące, Ucichły i stanęły: tak Pan Sędzia każe, U niego ze dniem kończą pracę gospodarze. «Pan świata wié jak długo pracować potrzeba; «Słońce Jego robotnik kiedy znidzie z nieba, «Czas i ziemianinowi ustępować s polaTak zwykł mawiać Pan Sędzia; a Sędziego wola Była Ekonomowi poczciwemu święta.

Jeno miejsce, gdzie być mogła, jeszcze trwało i szumiało, Próżne miejsce na duszę, wonne miejsce na to ciało. Gdzież me piersi, Czerwcami gorące? Czemuż niema ust moich na łące? Rwać mi kwiaty rękami obiema! Czemuż rąk mych tam na kwiatach niema?

W parowie, mimo cienia, upalnie było, nie upałem suchym, płomiennym, jak na łące, ale wilgotnym, ciężkim żarem dusznym. Zbliżyli się do brzegu i po kamieniach zaczęli przechodzić przez potok ale przejść nie mogli, gdyż droga przez głazy utworzona, urywała się w połowie, zostawiając jako ostatni kres skalistą wśród fal wysepkę.

Ale pan tak myślisz w głębi ducha. Od owej tragedyi doszły do mojej świadomości fakty, sprzeczne z ogólnemi prawami natury. Naprzykład? Dowiaduję się, że przed katastrofą, kilku ludzi widziało na łące niezwykłe stworzenie, podobne do złego ducha Baskervillów. Wszyscy mówią, że był to pies ogromny, przezroczysty.

Niejaki Murphy, cygan, handlujący końmi, znajdował się wówczas na łące, w pewnej odległości od nieboszczyka, ale sam przyznaje, że był pijany. Powiada, że słyszał krzyki, ale nie może określić, skąd wychodziły.

Słońce, zachodząc, wlecze wzdłuż po łące Wielki cień chmury, ciągnąc go na wzgórza, Zetknięte z niebem, co życie, gasnące Pod barw przymusem, w głąb marzeń przedłuża.

Czekam, jedno z świateł, skupionych na jaskrze, Dotrze do mnie wraz z przerwą obłoków na niebie I w pierś moją uderzy i cały się zaskrzę I łące nagle drogę rozwidnię do siebie. W głąb podwórza świt przenika sennie, Słychać bicie dwóch sprzecznych zegarów. Na śmietniku skrzy się drogocennie Potłuczonych resztka okularów. Kiedy z rynny jaskółka wylata, Mur w ślad za nią zda się rość w obłoki!