Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !

Zaktualizowano: 5 października 2025


Tej reszty życia będę bronił wściekle Rozpacz mnie jutro czeka w mojem piekle, Zostaw mi dzisiaj to błękitne morze! Boleść rozłączenia. Neapol 1839 roku. Czyż z Tobą wtedy raz ostatni byłem? Smutnem przeczuciem dusza mi się żali, Bo na tym świecie wszystko co marzyłem Przeszło jak chmura i znikło w oddali!

Ułożyli, poprawili Raz i jeszcze, a po chwili Przyglądali się z pobrzeży Czy dość samochcący leży? Naówczas gąsiory złote Ujęli po przez tęsknotę I wlewali miód do dołu I kolejno i pospołu, Wlewali go cienką strugą, Ale suto, ale długo. Żeby miała śmierć słodką.

Dobranoc, luby! jeszcze raz dobranoc! Takam w życzeniach niepohamowana, Żeby dobranoc wołała do rana. *Romeo.* Sen na twe oczy, pokój w pierś niech spłynie; Obym był nimi w tej błogiej godzinie! Spieszę do ojca Laurentego celi, On mi pomocy i rady udzieli. Cela Ojca Laurentego.

W parę jednak sekund później, raz jeszcze przyjrzawszy się delikatnemu profilowi nieznajomej i przywoławszy w pamięci całe swe znawstwo dawnego "don-juana", zawyrokował w myśli: "szyk facetka, ale szkoda czasu," i obojętnie zgasłego zapalił papierosa.

W nagłą pustkę na rozstaju, W spodziewaną poprzód grozę, W cień cmentarza, po pod brzozę, A, niosąc, wciąż kołysali, A, kołysząc, zamawiali, Żeby miała śmierć słodką. Kopiąc wspólnie dół wśród ostu Najpierw w glinie, potem w głazie, Wspominali raz po razie, Że była topoli wzrostu. „Kopmy dół dla smutnej wieści, „ się topola pomieści, „I ułużmy do snu ciałoTak, jakby samochcąc spało.”

Krople, spadłe i kurzu pociągnięte błoną, Podskakują na piachu i wzajem się chłoną I, wspólnie olbrzymiejąc, trwają same przez się, je ziemia powoli uszczupli i wessie. Co raz mniej ich przybywa na drogi i łany.

Dobranoc! s każdéj ze mną przemówionéj chwili, Niech zostanie dźwięk jakiś cichy i uroczy, Niechaj gra w twoim uchu, a gdy myśl zamroczy, Niech się mój obraz sennym źrenicom przymili. Dobranoc! obróć jeszcze raz na mnie oczęta, Pozwól lica Dobranoc chcesz na sługi klasnąć? Daj mi pierś ucałować Dobranoc, zapięta. Dobranoc, już uciekłaś, i drzwi chcesz zatrzasnąć.

Gdy go wszyscy przywykną widzieć od maleńka. Lecz niechaj ukształcona, dorosła panienka, Nagle ni stąd ni zowąd przed światem zabłyśnie, Wtenczas każdy się do niéj przez ciekawość ciśnie, Wszystkie jéj ruchy, rzuty oczu jéj uważa, Słowa jéj podsłuchiwa i drugim powtarza. A kiedy wejdzie w modę raz młoda osoba, Każdy chwalić musi, choć i niepodoba.

Poprawiwszy raz jeszcze i włosów i stroju, Kazano jéj wzdłuż i wszerz przejść się po pokoju; Telimena uważa znawczyni oczyma, Musztruje siestrzenicę, gniewa się i zżyma; na dygnienie Zosi krzyknęła z rospaczy, Ja nieszczęśliwa!

Szczęściem prawdziwem dla mnie, że i pani będzie z tego korzystać... Bo, o ile zgaduję, pani tu chyba najwięcej wrócić by rada do rodzinnego kraju?.. O! tak... przyznała, z zapałem, szczerze: Wykołysały mnie nasze łany i lasy, wychowała ta ziemia nasza, tak piękna chyba, jak żadna!.. Z sympatyą, spojrzał Roman na dziewczę, i skłoniwszy się raz jeszcze, zwrócił się z kolei do Orlęckiego.

Słowo Dnia

stawy

Inni Szukają