United States or Germany ? Vote for the TOP Country of the Week !


Mimo teho wu nas jesz yjedno Pólosze; a zos v Pólsce vjele takich Vpąn nalezesz, co mają swój indigenat z Kaszeb, e tech jak norechli na vjelgich panov szekują e jim gvjozde dają. P. Co? To i Kaszubj mogą gvjazdi nosjć? K. gvesno, to je vłosnje nasz herb. Me vszetce mjeszkome abo pód cemna gvjozdą abo pód jasnim xężecę. P. Mjasto stołeczne, co ma za herb?

Zadrżą Litwiny, pojrzą na książęcia: Niestety, szabla wypadła mu z dłoni, Cugle z słabego wyciekły ujęcia; Już pod szyszakiem nie dotrzyma skroni, Spływając z siodła już się bokiem chyli, Kiedy mu swoi na pomoc skoczyli.

Szanowano go przecież, bo pan s prapradziadów, Bogacz, dobry dla chłopów, ludzki dla sąsiadów; Nawet dla żydów. Hrabski koń zwrócony z drogi, Prosto kłusował polem pod zamku progi. Hrabia samotny wzdychał, poglądal na mury, Wyjął papier, ołówek i kreślił figury.

W swej wśród grobowców wędrówce, Dzierżymirski przystaje nagle... W zamyśleniu zbłądził... Oryentując się, zawraca, i ponownie mija mnóstwo grobowców, okazalszych, skromniejszych przechodzi mimo pięknego nader pomnika. Na grób z marmuru rzucona duża kotwica; pod krzyżem siedzi na mogile anioł-kobieta, o prześlicznym wyrazie twarzy, pogrążona w smutnem zamyśleniu, z wieńcem w dłoni...

Jasne, delikatne włosy uczesane dość starannie, zakrywały niewielką łysinkę, usta foremnie wykrojone miały w sobie zmysłową wilgoć, jakby od świeżych jeszcze pocałunków, łub połykanych ostryg, oczy senne, o namiętnem przywarciu powiek, patrzyły z pod jasnych rzęs na wpół łagodnie, na wpół złośliwie.

Razem z wonią budziło się w niej wspomnienie tatli, Wicka... Ulicznica kurczyła się przy ziemi, chcąc zniknąć prawie, wkopać się pod suterynę i znaleźć się nagle na środku tej izby, z której uciekała cichaczem, w nocy, na rozpustę pomiędzykanonierówsię przebierając.

Uśmiechnięty, radosny, poprawił się Orlęcki na krześle, i sięgnąwszy po cygara, zapalił jedno, w roztargnieniu częstując niemi Romana. Dziękuję, palę jeszcze uśmiechnął się niedostrzegalnie Roman, i spojrzał z pod oka na gospodarza. Rôti

Aaa!.. wyrwało się tylko z ust Ładyżyńskiego, i dodał ironicznie: No, to w takim razie wiesz pan nie tylko o płaszczu gronostajowym przywiązania dziecinnego, szalonej miłości młodzieńczej, weselu pod niebem Italii, et caetera i t. d. ale i o odzieży codziennej, ukrytej przez nas starannie przed plotką, jedną purpurą drugiej; zatem wobec tego, możemy mówić szczerze...

Makenowa miała chwilami rumieńce nowozaślubionej, pod deszczem niedyskretnych spojrzeń, Helding lekkie uśmiechy zwycięzcy, Mak-Maken dobroduszną pobłażliwość siwowłosego ojca oprowadzającego zięcia i córkę, pełnych zbyt jawnej miłości.

Jeśli już w grobie, na grób jej pójść muszę, Stęsknioną do niej niech wypłaczę duszę! Tu się bawiłam, tu zbierałam kwiaty, Ale nie widzę rodzicielskiej chaty: Bo tu inaczej wszystko dawniej stało, Nie tak, jak mi się w pamięci zjawiało«. Tu Jan o ziemię kij i czapkę rzucił, Klęknął i pod krzyż łzawe oko zwrócił. »Tu najprzód, rzecze, na kolana padaj, Tu już nie pytaj, ale dzięki składaj!

Słowo Dnia

spoglądający

Inni Szukają