United States or Uganda ? Vote for the TOP Country of the Week !


Krasnostawski potrząsnął energicznie ramieniem śpiącego leśnika. Ten ostatni zerwał się, a ujrzawszy plenipotenta, zawstydzony począł bąkać... Słucham panicza, słucham... Padam do nóg... Tak mnie jakoś zmroczyło... Zasnąłem, ale to, jak Boga kocham, nigdy mi się nie zdarza...

Trudno sobie wyobrazić osobę mniej wrażliwą, a jednak opowiedziałem ci już, żem słyszał wyraźnie jej płacz pierwszej nocy naszego pobytu w Baskerville-Hall; potem widziałem nieraz ślady łez na jej twarzy. Musi mieć jakoś wielką zgryzotę. Czasami zastanawiam się, czy jej nie trapią wyrzuty sumienia, a chwilami posądzam Barrymora, jest tyranem.

No, w każdym bądź razie, jakoś dałbym tam sobie radę! odpowiedziało coś butnie w duchu Roman natychmiast. Posiadam hart, wolę, rozum, rzutkość, dar oryentowania się trafnego, i spryt to wiele; a on? Szlachetny, zdolny, lecz jednak trochę... głupi! Ale czysty ! ukłuło coś, jakby żądłem Romana.

Julusiek i Maryan zdaje się śpią spokojnie w swych łóżkach, ponakrywani stosem kołder i kołderek. Koło stołu siedzi pan Wentzel, kurcząc pod krzesło nogi w zaplamionych atramentem skarpetkach. Przed nim leżą nożyczki, gruba igła, motek nici i kilka guzików. Pan Wentzel zabrał się do łatania swej codziennej kurtki i jakoś mu idzie niesporo. Kłuje się w palce, ściegi daje monstrualnych rozmiarów.

Mężczyzna postał chwilkę, uśmiechając się jakoś ironicznie. Poczem otrząsnął się, położył na otomanie i gwiżdżąc walca, zapalał zgasłego papierosa. Nabuchodonozor tęsknił bardzo do mamy. Tęsknił i Rak, tęsknili i rodzice, siedząc dokoła stołu, na którym nakrywano do herbaty.

Czego ty doznáć możesz sam z śiebie napręcéy. Ućieszyłeś sye kiedy z dźiéwki swéy ták wielé, Zeby poćiechá twoiá, y ono weselé Mogło porównáć z twoim dźiśieyszym kłopotem? Nie rzeczesz tego, widzę: Także trzymay o tem Jákoś doznał: áni sye frásuy, że ták rána Twoiéy ze wszech namilszéy dźiéwce śmierć zesłána.

Bo gdybyż przynajmniej, choć promykiem małym, rozdarła się ta tajemnicza ciemność, kryjąca dotąd w swych czeluściach bezustannej zagadki prawnego pieniędzy tych pana! Och, wtedy, będąc choć trochę przygotowanym, niewątpliwie dałby on jakoś sobie radę!

Brr! straszno tu jakoś... szepnęła. Nic, kochanie odparł Dzierżymirski, musnąwszy pocałunkiem jej włosy zaraz dojeżdżamy. Nieprawdaż, że już blizko? zwrócił się do gondoliera łamanem włoskiem narzeczem. Si, signore. odparł żywo zapytany, a nudząc się znać, bo z cudzoziemcem gawędzić nie mógł, zanucił półgłosem jakąś smętną piosenkę.

Słowo Dnia

kropi

Inni Szukają