Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 12 lipca 2025
I z ponurą twarzą, grubym głosem, opowiedział pochylony nad swoją kawą że czarna dama umarła w Nicei... na suchoty, miesiąc temu, a ostatnie jej słowo było „Ireneusz”... Powiedziawszy to zamyślił się głęboko, smutny i znękany. Słuchacze uszanowali jego boleść ogólnem milczeniem. Od tej chwili, aureola cierpienia otoczyła czoło Irka; zaczął chodzić zgarbiony, jakby smutkiem do ziemi przyciśnięty.
Nie porzuca się od razu wszystkiego, nie ucieka chyłkiem, choćby nawet w ramiona ukochanego mężczyzny, gdy sprzeciwia się temu wola rodzica, gdy... Pani Melania przetarła czoło pomarszczoną dłonią. "Młodość nie żartuje, gdy kocha!" zabrzmiały jej w uszach słowa Emila Ładyżyńskiego. Miał słuszność...
I widywałem wszystko i nic prawie, Na niewidziane znając drogę całą, Bo odbywałem ją zarówno w sobie, Jak po za sobą. Dziś wierzę, iż w grobie, Gdy z mymi snami sam na sam zostanę, Znów ją odbędę, znów na niewidziane, W tem samem słońcu, jak we śnie przystało. Szliśmy więc dalej, brnąc w słonecznem złocie I ocierając zerwanym w przelocie Łopuchem mokre, przepocone czoło.
Nagle staruszka cofnęła się wstecz całem ciałem i drgnęła nerwowo. W ciszy apartamentów rozległ się w tej chwili pokilkakroć silnie dzwonek. To był January Gowartowski. Marszałkowa przeczuciem już zgadywała przybycie brata, a przetarłszy czoło ręką, z głębokiem westchnieniem odstąpiła od okna.
Stałem, przygwożdżony jego wzrokiem, który mnie ujął jakby w kleszcze. Była to twarz włóczęgi lub pijaka. Wiecheć brudnych kłaków wichrzył się nad czołem wysokim i wypukłym jak buła kamienna, utoczona przez rzekę. Ale czoło to było skręcone w głębokie bruzdy. Nie wiadomo, czy ból, czy palący żar słońca, czy nadludzkie natężenie wkręciło się tak w tę twarz i napięło rysy do pęknięcia.
Bohaterowie ci mieli przeważnie „czoło wyniosłe, otoczone kruczemi kędziorami, twarze pociągłe, blade nozdrza namiętne, rozdęte”. Jeden z bohaterów Balzaka, uwodziciel urzędowy, miał wargę dolną lekko obwisłą „świadczącą o zmysłowości”... Zaczęły się więc tortury ciała Irkowego.
Rymwid szerokie oczy w nim utopił. Ledwie śmie wierzyć, od zmysłów odchodzi. Upuszcza rękę, którą łzami kropił, Dreszcz kości wstrząsa, pot mu czoło chłodzi. Teraz poznaje głos, nieznany wczora. Niestety, nie był to głos Litawora!
Biały anioł się schyla nad niewiary jeńcem I, całując go w czoło, przytłumionym głosem Szepcze: „To także od Niej!”... Z nagłym rumieńcem Zapłoniony odlata. A rycerz ukosem W ślad jego napowietrzny nieufnie spoziera I zachwiany w niewierze raz jeszcze umiera Ową śmiercią, co wszelkim pocałunkom wzbrania Budzić takich umarłych i w dniu zmartwychwstania!
Było w nim jednak bardzo wiele i bardzo głębokiego uczucia, tylko że przez lat tyle stawiając więcej od innych czoło burzy, wgniótł to uczucie w głąb duszy i stał się podobny do granitu, o który odbijają się daremnie, hucząc, szalejąc morskie bałwany i nawałnice.
Krasnostawski bez hałasu otworzył podwoje balkonu i wyszedł na werandę, spragniony odetchnąć świeższem powietrzem... Oparł się o balustradę, chłodzić począł rozpalone czoło zimnym powiewem jesiennego wieczora i stał tak nieruchomy dość długo, ogłupiały jakby na razie, bezmyślny...
Słowo Dnia
Inni Szukają