United States or Togo ? Vote for the TOP Country of the Week !


Nagle staruszka cofnęła się wstecz całem ciałem i drgnęła nerwowo. W ciszy apartamentów rozległ się w tej chwili pokilkakroć silnie dzwonek. To był January Gowartowski. Marszałkowa przeczuciem już zgadywała przybycie brata, a przetarłszy czoło ręką, z głębokiem westchnieniem odstąpiła od okna.

Uderzył trzykrotnie dzwonek, konduktor gwizdnął, lokomotywa odpowiedziała mu przeciągle pociąg ruszył powoli z miejsca. Do widzenia!... Powodzenia na nowej drodze życia!.. mówił pan Emil, uśmiechając się przyjaźnie, serdecznie ściskając dłoń Krasnostawskiego.

Ha-ha-ha!.. ha-ha-ha!.. ha-ha-ha!.. wstrząsa ścianami pokoju oto śmiech jej straszny!.. Rzężenie konającego odpowiada mu echem coraz przeraźliwiej, głośniej... Ponuro jęczy on, skarży się, miota !.. Boże!.. Boże!.. Co... to? Co... to? krzyknął Krasnostawski, schwycił się za głowę, zadygotał raz jeszcze i porwawszy ze stołu dzwonek wybiegł.

Zamykano już właśnie z pośpiechem drzwiczki, wśród zgiełku rozlegał się trzeci dzwonek. Krasnostawski ostatniem spojrzeniem smutnem objął raz jeszcze wszystko i cofnął się w głąb wagonu... Zagrała w tejże chwili trąbka drożnika, mignęły latarnie sygnałów i pociąg kuryerski znikł, pochłonięty cieniami nocy. Na dworcu zagościł znowu spokój.

Gdy z rozkoszy kielicha trosk osłodę piją; A tym co się kochają i swą miłość kryją, Dobrywieczór niech przyćmi zbyt wymowne oczy. Ledwie wnijdę, słów kilka przemówię z nią samą; Jużci dzwonek przerażą, wpada galonowy, Za nim wizyta, za nią ukłony, rozmowy, Ledwie wizyta z bramy, już druga za bramą.