Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 10 czerwca 2025
Gdy okiem w koło rzuca, postrzega, to ona! Telimena, samotna, w myślach pogrążona, Od wczorajszéj postacią i strojem odmienna, W bieliźnie, na kamieniu, sama jak kamienna; Twarz schyloną w otwarte utuliła dłonie, Choć nie słyszysz szlochania, znać że we łzach tonie.
Sługa pani marszałkowej, moje uszanowanie przemówił swobodnie, i podbiegłszy, ucałował z szacunkiem rękę staruszki. Ubrany był niewykwintnie, ale starannie i czysto, ruchy zaś jego, oraz sposób mówienia, zdradzały człowieka, choć nie obytego może zupełnie z wytworniejszem towarzystwem, lecz dobrze wychowanego.
Ale chóc sę mjasteczka e mjasta ve vse wódmjenjają, to jednak sveho mjona njgde njetracą. Tak jobe mog Vpane vjele mjast pókazac, co teros są vsamj, a jednak mają nazvjtka mjast nech dovnech. Ale wó tim ju gvesno je dosc. P. Moj Bracje, povjedź mj też, gdzje jest ta puszcza, v której zostavał Christus?
Aż wreszcie rozpłakała się. „Osądź sama, mówi; jaż przecie nie z kamienia, mnie żal i serce boli, jak patrzę na tę nieszczęśliwą, ale cóż zrobić, cóż zrobić? Nieszczęście! Rady żadnej. Jedno chyba wam już uczynię, choć mąż będzie na mnie wściekły za to: puszczę was do jego kancelaryi przez moje apartamenta. Nie pomoże to, wiem, ale niech choć nic wam na sumieniu nie zostanie”. Tak i zrobiła.
Od wyjścia za mąż, od lat sześciu kochała dotąd niezmiennie Romana tylko, choć bezustannie ocierała się o dziesiątki nadskakujących jej mężczyzn, na żadnego jednak uwagi nie zwracała nawet. I dopiero teraz, teraz!.. Ujęła głowę w rozpalone dłonie i ścisnęła niemi skronie... Ten Topolski działa na nią w sposób iście niezwykły.
Proszę wierzyć mi... W mroźny dzień grudniowy Gdy śnieg srebrem lśni. Las dokoła cały, Jak zaklęty świat, Promienieje biały Od zimowych szat. Ktoś gałęzie łamie, Ryk przelata w dal, Dalej! broń na ramię! Baczność! celuj! pal! Choć nie było blizko, Kulka trafia w lot, Padło niedźwiedzisko, Aż się rozległ grzmot. Wtórzy bór sosnowy, Gdy gra lasu pan, Hej, niema jak łowy I myśliwski stan!
Bo też rzeczywiście ani jednej okoliczności, zmniejszającej winę. Chłopak 25-letni, nicpoń, leniuch wypędzony z warsztatów za ciągle awantury z majstrami i kolegami, dręczył matkę, która go napominała; ostatni, ciężko zapracowany grosz od niej wyłudzał, aż wreszcie, aby sprzedać resztę jej rzeczy, których oddać nie chciała, zabił ją trzykrotnem uderzeniem siekiery. I żeby choć cień skruchy.
Jak już nic jej przynieść nie miałam, to choć pogwizdać przyszłam, a mała się już od progu rwała i piszczała: „gwizdaj, Papuziu! gwizdaj!...” Było to uciechy! Cholera muzykalna była! W dziadka się wdała!... Urwała, jakby przerażona zdradzeniem cienia tajemnic swego pochodzenia.
Ruszyli szczwacze zwolna, jeden tuż za drugim, Ale za bramą rzędem rozbiegli się długim; W środku jechali obok Assessor z Rejentem, A choć na siebie czasem patrzyli ze wstrętem, Rozmawiali przyjaźnie jak ludzie honoru Idąc na rostrzygnienie śmiertelnego sporu; Nikt ze słów zawziętości ich poznać niezdoła. Pan Rejent wiodł Kusego, Assessor Sokoła.
Gdy go wszyscy przywykną widzieć od maleńka. Lecz niechaj ukształcona, dorosła panienka, Nagle ni stąd ni zowąd przed światem zabłyśnie, Wtenczas każdy się do niéj przez ciekawość ciśnie, Wszystkie jéj ruchy, rzuty oczu jéj uważa, Słowa jéj podsłuchiwa i drugim powtarza. A kiedy wejdzie w modę raz młoda osoba, Każdy ją chwalić musi, choć i niepodoba.
Słowo Dnia
Inni Szukają