Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 4 lipca 2025
Przekupka prawdziwa, Dobra, lecz swarliwa, Oj, da dana, dana! Warszawo kochana! 7 i 8 wiersz każdej strofki powtarza się. Jeżdżę sobie na kogucie Zapomocą dyablą. Kto mi kiwnie palcem w bucie, Tego zaraz szablą! Jem i piję, wesół żyję, Bez wszelakiej troski. Dobra nasza, w górę flasza! Wiwat, pan Twardowski!
W zamku całym był tylko Pan Stolnik, ja, Pani, Kuchmistrz i dwóch kuchcików, wszyscy trzej pijani Proboszcz, lokaj, hajducy czterej, ludzie śmiali; Więc za strzelby, do okien; aż tu tłum Moskali Krzycząc ura, od bramy wali po tarasie; My im ze strzelb dziesięciu palnęli «a zasie» Nic tam niebyło widać; słudzy bez ustanku Strzelali z dolnych pięter, a ja i Pan z ganku.
W jednej chwili, bez najmniejszego trudu, dziewczyna została umytą, ubraną i wypiękniała tak, że nikt by jej poznać nie mógł. Sama wieszczka zawołała nawet: Ach, jakaś ty piękna! O, nie piękniejsza od pani rzekł skromnie Kopciuszek. I chciała w rączkę pocałować wieszczkę, ale ta znikła jej z oczu.
Dobrze, żeś mi na święta nic nie przysłała, bo tu jest mnóstwo utrudnień celnych, i miałbym tylko kłopotów i wydatków bez liku. Święta prawdopodobnie spędzę w domu: tu nie obchodzą Bożego Narodzenia tak uroczyście, jak u nas.
A za mną błądziły jakieś wizye potworne i zarzucały mi czarne swe ręce na oczy; wtedy gasło mi światło, zdawało się, jakby świat cały zapadał się w ciemność, a słońce nigdy już więcej powstać nie miało. Stawałem wtedy przed latarnią i wlepiwszy oczy w żółte jej światełko stałem bez ruchu, drżąc we wnętrzu i słuchem rozognionym przysłuchując się ciszy.
O luba! niech twe oczy przyznać się nie boją, Jeśli cię mém spojrzeniem, jeśli głosem wzruszę, Nie dbam że los i ludzie przeciwko nam stoją, Że uciekać i kochać bez nadziei muszę. Niech ślub ziemski innego darzy ręką twoją, Tylko wyznaj że Bóg mi poślubił twą duszę.
Czasem, gdy słodkie złudzi zachwycenie, Kochankę widzę lub braci; Zrywam się, patrzę: a tylko po ścianie Biega cień własnej postaci. Ot lepiej pióro wezmę i śród ciszy, Gdy się bez ładu myśl plącze, Zacznę coś pisać dla mych towarzyszy, Zacznę, bo nie wiem czy skończę. Może też pamięć o minionej wiośnie Zimowy wierszyk umili; Chcę coś okropnie, coś pisać miłośnie, O strachach i o Maryli!
Piasku wiślanego! Hej! poczciwe moje wiosło, Ho! ho! Już do ręki mi przyrosło! Ho! ho! Już bez niego żyć nie mogę, Bo z niem codzień ruszam w drogę Ho! ho! Ho! ho! Fale Wisły ono pruje, A łódź chyża w dal szybuje, Na błękitnej, na głębinie, Jak jaskółka lotna, płynie. Stara Wisła, dobra macierz, Szepce z cicha ranny pacierz, Po kościołach dzwony dzwonią Głos ich leci ponad tonią.
*Romeo.* Powiedz jej, aby, pod pozorem spowiedzi, przyszła za parę godzin do celi Ojca Laurentego: tam ślub weźmiemy. Oto masz waćpani za swoje trudy. *Marta.* Nie, panie; ani fenika. *Romeo.* No, no, bez ceremonii. *Marta.* Za parę godzin więc; dobrze, nie zaniedba się stawić.
Rano odjechali wszyscy, odprowadzeni nawet na pociąg przez Dyńdzia, który od tygodnia zachowywał się przyzwoicie, prawie bez zarzutu. Nawet matka zaczęła się łudzić możliwością poprawy. Chciała mu na samem wyjezdnem zaproponować spowiedź, ale cofnęła się i postanowiła czekać. Kto wie, co się w tej mózgownicy gnieździło. Za to ojciec dał się unieść złudzeniu.
Słowo Dnia
Inni Szukają