United States or Lebanon ? Vote for the TOP Country of the Week !


Uwierzyli? Pytanie to, zwrócone do pani Melanii Warnickiej w jej dużym, pięknym salonie, wygłosił, sadowiąc się wygodnie na fotelu, Emil Ładyżyński.

Uciekam już, bo mam jeszcze parę wizyt, ale... Ładyżyński urwał Wszak pani marszałkowa jedzie jutro dopiero o 3-ej, nieprawdaż? mówił, całując z wdziękiem rękę staruszki nie żegnam się więc, będę na dworcu, może wypadnie coś ułatwić, dopomóc... Dziękuję panu, dziękuję bardzo odparła z uśmiechem pani Warnicka do miłego zobaczenia się. .

W dziesięć zaś może minut później głosem słabym, przerywanym co chwila ciężkim oddechem, przemówił cicho : Tyś dobry... ty jeden... tak, jeden, jedyny, coś mnie nie opuścił... Uczynili to wszyscy: siostra, Ładyżyński, córka... spuścił głowę i umilkł, a dwie łzy duże, perliste zabłysły w jego niebieskich, przybladłych źrenicach i stoczyły się z wolna po wychudłej twarzy.

Ładyżyński, słuchając go uważnie, już powoli powstał był z klęczek. Może szanowny pan dobrodziej będzie tak łaskaw wyjść na ganek ciągnie dalej Krasnostawski. Panią marszałkowę tu zniża głos jeszcze bardziej fatygować nie wypada... Ja zaś pana Dzierżymirskiego nie znam... A tu, do wiadomości zgonu...

Pan Emil uchylił cylindra i skierował się ku bramie, na progu zaś jej rzucił jeszcze młodemu człowiekowi, tym razem jednak przyjaźniej nieco: A trzymaj się tam pan dzielnie, ba płeć nadobna ma tu na wieśniaków wilczy apetyt!.. Au revoir... Ładyżyński znikł, Krasnostawski pozostał sam ulicy. Rozejrzał się...

Na małym stoliku przed marszałkową leżał otwarty telegram. Opiewał on zaś lakonicznie: "Przewidzenia słuszne. Ola już po ślubie z Dzierżymirskim. Przyjeżdżam. Ładyżyński." Już może pół godziny po przeczytaniu powyższej wiadomości, nieruchomo w swym fotelu siedziała pani Melania.

Och, gdybyż przynajmniej Roman przybył już prędzej, gdyby! A tu sama walczyć musi!.. Jeden Ładyżyński tylko po swojemu broni przed "nim" i przed nią samą... I Ola przy ostatniej powyższej myśli podnosi zwolni głowę, a pociągnięta kojącą ciszą parku i światłem drżących promieni księżyca, schodzi z balkonu i zapuszcza się samotna w cienistą ogrodową aleję.

I smutek ogarnął Olę... Czy wróci tam kiedy, czy wróci? Wszak podeptała wszystko jednem szarpnięciem się zerwała wszelkie więzy sama otworzyła sobie przemocą bramę do wymarzonego szczęścia. Tak jest. Bo Ola czuła się przecież rzeczywiście szczęśliwą. Biedny ten ojciec jednak, który po swojemu, jak umiał, tak kochał myślała dalej. A droga ciotka Melania i przyjaciel ich, Ładyżyński?

Pan Emil, z cylindrem w ręku, ukłonił się u drzwi raz jeszcze, poczem jego elegancka, opięta w tużurek, zgrabna sylweta zniknęła za portyerą salonu. Znalazłszy się zaś przed domem, na ulicy, Ładyżyński wskoczył pośpiesznie do oczekującej nań dorożki na gumach, i rzuciwszy niedbale adres, kazał się wieźć dalej.

Tak, tak! przerywa pan Emil, dobrze, mój panie, idę... Ale prawda zatrzymuje się trzeba uprzedzić marszałkowę, bo się biedaczka wystraszy. Ładyżyński pochyla się ku klęczącej pani Melanji i szeptem coś jej przekłada. Wpółprzytomnie słucha go marszałkowa Warnicka, po chwili zaś wstaje i ze smutkiem bezbrzeżnym, wzdycha kilkakrotnie...

Słowo Dnia

zagradzających

Inni Szukają