United States or Sri Lanka ? Vote for the TOP Country of the Week !


*Tybalt.* Taki gość w domu nabawia choroby; Nie ścierpię go tu. *Kapulet.* Chcę go mieć cierpianym. Cóż to, zuchwalcze? Mówię, że chcę! Cóż to? Czy ja tu jestem, czy waść jesteś panem? Waść go tu nie chcesz ścierpieć! Boże odpuść! Waść mi chcesz gości porozpędzać? kołki Na łbie mi strugać? przewodzić w mym domu? *Tybalt.* Stryju, to zakał. *Kapulet.* Cicho! burdą jesteś.

Bliżéj siedzi wiewiórka, orzech w łapkach trzyma. Gryzie go; zawiesiła kitkę nad oczyma, Jak pióro nad szyszakiem u kirasyera; Chociaż tak osłoniona, do koła spoziera, Dostrzegłszy gościa skacze gajów tanecznica, Z drzew na drzewa, miga się jako błyskawica; Nakoniec w niewidzialny otwór pnia przepada, Jak wracająca w drzewo rodzime Driada. Znowu cicho.

Nie wiem! odparł nauczyciel. Daj pokój, Maryanie! wrzasnął Julusiek albo on się zna na tem. Hm!... odrzekł Maryan jest przecież mężczyzną. E! taki tam! Boże się zmiłuj!.... Pan Wentzel zerwał się z miejsca. Cicho! krzyknął, uderzając książką o stół cicho!... bo.... Głos mu uwiązł w gardle. Maryan i Julusiek, mrużąc oczy, przypatrywali mu się impertynencko.

Tylko chwilami zdawało mi się, że po drugiej stronie ulicy w mroku prześlizguje się cicho taka sama postać błędna, idąca bez celu, potępiona. I byłem jej wdzięczny, że idzie ze mną i nie trwożyła mię wcale, jakgdybym znał od wieków. Chciałem się zbliżyć do niej i przeszedłem przez ulicę: przyspieszyła kroku. Począłem iść prędzej: pobiegła.

Roman odezwał się po chwili: Zostaniemy dłużej w Vevey; tu tak cicho, samotnie, tak z dala od ludzi, od świata i jego pogwarów zostaniemy, Oluniu, cóż ty na to? pytająco nachylił się ku młodej kobiecie. Ależ i owszem, mój ty samotniku odparła z uśmiechem Ola a zresztą, wszak nie zwiedziliśmy jeszcze wszystkiego...

A gdy wreszcie, idąc cicho od szafy do szafy, znajdował kawałek po kawałku wszystko potrzebne i kończył toaletę wśród tych mebli, które tolerowały go w milczeniu, z nieobecną miną, i wreszcie był gotów, to stojąc na odejściu z kapeluszem w ręku, czuł się zażenowany, że i w ostatniej chwili nie mógł znaleźć słowa, które by rozwiązało to wrogie milczenie, i odchodził ku drzwiom zrezygnowany, zwolna, ze spuszczoną głową gdy w przeciwną stronę oddalał się tymczasem bez pośpiechu w głąb zwierciadła ktoś odwrócony na zawsze plecami przez pustą amfiladę pokojów, które nie istniały.

Jakaś tajemniczość włóczyła się wzdłuż tych ścian rzędem drzwiczek przeciętych, jakiś podejrzany handel, przywodzący na myśl połączenia potworne, kurcze głodu przed światem tajone, łzy dziewczyny schańbionej i oczy starca powleczone mgłą rozpusty. Lecz już kelner stał koło drzwi siedemnastego numeru, dzwoniąc kluczami. Żydówka doń dopadła. Cicho! cicho! niechaj nie słyszą!

Wyjedź pan stąd i nigdy tu nie wracaj. Ależ ja zaledwie przyjechałem... Dlaczego pan nie chce zrozumieć, że ta przestroga ma pańskie dobro na względzie? Raz jeszcze powtarzam: wracaj pan do Londynu zaraz, dziś wieczorem. Opuść to strony. Cicho!... Mój brat nadchodzi. Nie mów mu pan o tem ani słowa... Proszę mi zerwać parę storczyków z tej kępy traw rzekła innym zupełnie głosem.

Zyzem w oczy Hrabiemu spojrzał Podkomorzy. «Bez Waścinéj pomocy ukarać potrafię Zuchwałego szlachetkę; a Waść Mości Grafie, Przed dekretem ten zamek zawcześnie przywłaszczasz; Nie Wać tu jesteś panem, nie Wać nas ugaszczasz: Siedź cicho jakeś siedział; jeśli siwéj głowy Nie czcisz, to szanuj pierwszy urząd powiatowy.

Wzrok jego, błąkający się bezustannie pomiędzy twarzą żony, a skrytym cieniami nocy krajobrazem, zamglony, myślący, w dalszym ciągu wspominać się coś zdawał. Poza oknami wagonu fale morza nieustannie szemrały wciąż cicho, w dali zaś, na czarnem tle widnokręgu, stopniowo, coraz bliższe, błyszczały już światełka Wenecyi.