United States or China ? Vote for the TOP Country of the Week !


No, pani Ola i kochany hrabicz! objaśnił niedbale, kołysząc się leciutko w fotelu. Aaa !.. zaśmiała się marszałkowa w ogrodzie dodała spokojnie. A pan Bolesław gdzież się znajduje? zapytała z kolei. Przegrawszy partyę karamboli i posławszy trzydzieści i jedno spojrzeń tęsknych w stronę ogrodu i przechadzających się tam ludzi, uciekł do domu odpowiedział pan Emil.

Prawda? uradowany mimo woli podchwycił Topolski. Pani przyznaje ciągnął, że egzystuje poniekąd w pojęciach tych analogia pewna... Słuchając pani jednak, przychodzi mi do głowy jedno spostrzeżenie... zatrzymał się... Musiała pani i instynktownie Topolski nadał głosowi brzmienie łagodne, czułe w życiu swem kochać kogoś bardzo... Dlaczego? zapytała z uśmiechem Ola.

I w ten sam sposób dłużej jeszcze przekomarzaliby się żartobliwie małżonkowie, gdyby nie wejście lokaja, który zaanonsował: Proszę jaśnie państwa, powóz już czeka... Aaa... to dobrze! rzekł Roman żwawo, daleki już myślą od dręczących go do niedawna wspomnień. Nie przebierzesz się Romciu? zapytała Ola. Ani myślę, nie mam czasu!

Wszystko to mignęło w jej oczach i padło na twarz Seweryna, jak uderzenie biczem cienkim a wiązanym w silnie zadzierzgnięte węzły. Czego? zapytała. Mężczyzna milczał, nie mogąc zdobyć się na odpowiedź. Ta kobieta wydała mu się w tej chwili straszną, tragiczną, wielką w swym gniewie. Czego? powtórzyła. Czuł, że odezwać się musi. O... mieszkanie wyjąkał, pocierając jedną łydkę o drugą.

Napróżno, zdjąwszy jej rękawiczki, zwijał je starannie i wsuwał pomiędzy poduszki powozu, napróżno chwalił jej nowy dolman, na który wyszło z pięćset łokci koronki, ona siedziała ciągle chmurna, z brwiami ściągniętemi, z twarzą gniewnie wykrzywioną. Dlaczego tak późno przyjechałeś? zapytała wreszcie, zwracając się twarzą do swego towarzysza. Nie mogłem! wierz mi! tłomaczył się mężczyzna.

Po niejakim czasie jednak Ola zauważyła snać dziwne trochę zachowanie się męża, bo, skorzystawszy z ogólnego powstania, spowodowanego czyjąś uwagą o krajobrazie, zbliżyła się do Dzierżymirskiego, i przytuliwszy się, otarłszy, jak kocię, swą rozkwitłą kibicią o niego, miękko i czule zapytała: Coś taki smutny, Romciu, co ci?

Ależ naturalnie, panie Bolesławie, naturalnie! skwapliwie pośpieszyła z odpowiedzią staruszka. Lecz mówże mi pan, co się tam w Gowartowie tak niedobrego dzieje? zapytała niespokojnie.

Co widzisz teraz? zapytała go z uśmiechem w głosie. Krew twoją. Bardzo czerwona? O nie, różowa ledwo, jak... Urwał. Jak... no... powiedz. Jak u ryb. Uśmiechnął się. Odwrócili się nagle ku sobie, nie wstając z ziemi. Na wpół rozplotły się jej włosy i na czarną pilśń, na której opartą miała głowę, ściekały, jak strumień złota pociemniałego w ogniu.

Nigdy pani nie zgadnie. No, ciekawam bardzo? zapytała Ola i spojrzenie piękne utkwiła w twarzy młodego człowieka. O kobiecie!.. odrzekł Topolski, i zaśmiał się; nie otrzymawszy zaś na to żadnej odpowiedzi, spojrzał po chwili spod oka na Olę.

"Nakoniec zapytała: skąd tu Pan przychodzi? I czego tu po grzędach szuka Pan Dobrodziéj?

Słowo Dnia

zarysowała

Inni Szukają