United States or Cabo Verde ? Vote for the TOP Country of the Week !


Kobieta spojrzała mu znów w oczy. Zielone błyski strzeliły z pod jasnych rzęs. Szaleńcze! wyszeptała zdławionym od wzruszenia głosem czyż ja mogę istnieć, nie widząc cię dni kilka?... A do progu już zwrócona, dodała pieszczotliwie: Kochaj twoją... Żabusię!... Portyera zapadła, kobieta znikła, pozostawiając po sobie całą smugę płomiennej namiętności, drgającej w powietrzu.

Przygryzła drżące usta i ręce kurczowo dokoła szyi zacisnęła. Dziękuję ci, Wicek!... nie przyjdę!... a widząc niepokój drgający na twarzy brata, dodała stanowczo: Przyjść nie mogę... nie mam uczciwej kiecki! Chrzciny wnuczki Burby sute były i wspaniałe. W wieczór majowy, przy nawpół otwartych okienkach weselili się dobrani goście naokoło dobrze zastawionych stołów.

Chcąc się pochwalić przed Kopciuszkiem, co też to one użyły, jęły opowiadać o cudnej zabawie, nareszcie wspomniały o prześlicznie wystrojonej dziewicy, która przed samą północą uciekła z balu i swoją ucieczką wszystkie humory zwarzyła. Ale to nic, dodała macocha, król Ćwieczek wyda drugi festyn, a wtedy jedna z was, córeczki drogie, musi dostać koronę!

Fe! któż widział siedzieć tak długo, gdy się ma tak ładną, jak ja żoneczkę... dorzuciła, przymilając się, z lekką wymówką w głosie, i dodała jeszcze: Myślałam już, że ci się co złego stało!

No, pani Ola i kochany hrabicz! objaśnił niedbale, kołysząc się leciutko w fotelu. Aaa !.. zaśmiała się marszałkowa w ogrodzie dodała spokojnie. A pan Bolesław gdzież się znajduje? zapytała z kolei. Przegrawszy partyę karamboli i posławszy trzydzieści i jedno spojrzeń tęsknych w stronę ogrodu i przechadzających się tam ludzi, uciekł do domu odpowiedział pan Emil.

No, ale cóż robić... Jedź... Tylko w takim razie proszę mi długo tam nie siedzieć i pisać listy codziennie. Koniecznie... By nie zapomnieć o mnie zupełnie tu Ola z uśmiechem pogroziła mężowi palcem i dodała jeszcze: bo Paryż Paryżem, ho, ho, ja znam się na tem!.. Nie oszukasz mnie tak łatwo...

Na tak jasno postawione ultimatum zmieszała się przybyła i wyjąkała: Nie wiem doprawdy, jak ja, wdowa nieszczęśliwa, zdobyłam się na taką śmiałość... Ale, przynaglona materyalnem położeniem bez wyjścia, ufając w przyjaźń, którą żywił mój mąż nieboszczyk do pana prezesa, chciałam prosić o drobną pożyczkę... urwała na chwilę, poczem głosem śmiałym już teraz i godności pełnym, dodała: Co do oddania nie może być obawy żadnej, ponieważ ludzie mnie znają... A zresztą... tu uśmiechnęła się z dumną pochodzę sama z arystokracyi, więc...

Ho, ho, cóż to za gorycz i niezadowolenie! zdziwiła się niby Ola, a usiłując nadać głosowi brzmienie twardsze, dodała: Nie pojmuję zresztą, skąd te żądania uporczywe sam na sam i urojone jakby jakieś prawa...