United States or Nicaragua ? Vote for the TOP Country of the Week !


Z góry obłoki, co leją wody, Nie miną nigdy twych błoni; Niech kwiatem ogród twój woni, I liczne mnożą się trzody. Na jawie twoje myśli jedyne Niech we śnie ciebie upoją! Śnij sobie, jakbyś już twoją We wrota przywiózł Halinę. Czytaj z jej twarzy lube dumanie, Gdy, ufna w miłej ozdobie, Rozważać będzie przy tobie Już wieczne z tobą mieszkanie.

To się wie! odparł Kundel, wyciągając swe brudne ręce i kładąc je na wspaniałych ramionach klęczącej u stóp jego żydówki. W miesiąc później rodzice Kundla wyjeżdżali na letnie mieszkanie. W domu pozostawał Dyńdzio i stary stróż. Ojciec po dwutygodniowym na wsi odpoczynku miał powrócić do miasta i objąć nadal swe zajęcia biurowe.

Jeszcze jedno, będzie kwita, Zaraz pęknie moc czartowska. Patrzaj, oto jest kobieta, Moja żoneczka, Twardowska. „Ja na rok u Belzebuba Przyjmę za ciebie mieszkanie, Niech przez ten rok moja luba Z tobą, jak z mężem zostanie. „Przysiąż jej miłość, szacunek I posłuszeństwo bez granic: Złamiesz choć jeden warunek, Już cała ugoda za nic.”

Dom, przerobiony widocznie ze starej fermy, wznosił się wśród drzew niewielkich, otoczony był murowanym parkanom; wyglądał smutno i ponuro. Otworzył nam drzwi stary, mrukliwy służący. Mieszkanie było obszerne, w urządzeniu znać było rękę kobiecą.

Położyli go więc na jednéj z mogił, i zimno śniegu ożywiło go, a kobiéta owinęła nogi jego włosami i trzymała je na łonie. I otworzywszy oczy starzec, zawołał po trzykroć: Anhelli! Anhelli! Anhelli! a głos jego był smutny. I rzekł mu: weź reny moje i pójdź na północ, znajdziesz mieszkanie w śniegu i spokojność. A będziesz żył mlekiem renów.

Już na ulicach i w magazynach jaśniały rzęsiście światła, gdy w dwie godziny później wysiadał z tegoż pojazdu przed piękną kamienicą w śródmieściu, a odprawiwszy swój kawalerski ekwipaż, skierował się w bramę czteropiętrowego domu, gdzie na pierwszem piętrze zajmował eleganckie, z trzech pokoi, mieszkanie.

Ubogie mieszkanie studenckie w Paryżu; drzwi w głębi; z prawej strony dwa łóżka ustawione jedno za drugiem. Szafa, ubrania męskie i kobiece zasłonięte płótnem. Na lewo na przedzie stół, dwa krzesła i kanapka. W tylnej części ściany mała kuchenka. Ciepły letni zmierzch, pełen różowych odblasków zachodu zapada zwolna.

Nawet stary stojący zegar kurantowy W drewnianéj szafie poznał, u wniścia alkowy; I z dziecinną radością pociągnął za sznurek, By stary Dąbrowskiego usłyszyć mazurek. Biegał po całym domu i szukał komnaty Gdzie mieszkał dzieckiem będąc, przed dziesięciu laty. Wchodzi, cofnął się, toczył zdumione źrenice Po ścianach; w téj komnacie mieszkanie kobiéce?

Milami wielka rozciągła się łuna, Dzieci i żony błądziły tłumami; Przy drodze na to patrzałam ze łzami, A że mi dziecię zastąpiło drogę, Do serca, płacząc, tuląc, jako mogę, Pytam o imię, rodzinę, mieszkanie, Ale daremna prośba i pytanie: Dziecię zaledwo znało swoje imię; Mówiło tylko, że w okropnym dymie Nieznani ludzie wiedli je do lasu. Więcej nic nie wiem do tego czasu.

Sam je własnym nakładem naprawił i wstawił, I drzwi tych odmykaniem codziennie się bawił W jednéj z izb pustych obrał mieszkanie dla siebie; Mogąc żyć u Hrabiego na łaskawym chlebie, Nie chciał, bo wszędzie tęsknił i czuł się niezdrowym, Jeżeli nie oddychał powietrzem zamkowém.

Słowo Dnia

obrzędzie

Inni Szukają