United States or Bangladesh ? Vote for the TOP Country of the Week !


Dziewczę uczepiło się jej gałęzi i spuściło się po nich na dół, a dostawszy się na swobodę, łąkami i polami biegło do fermy swego ojca, oddalonej o trzy mile od zamku.

Musiała wyjechać z miasta na parę godzin, znaglona interesem ważnym... mówiła sobie, perswadowała staruszka. Nazajutrz jednak wieczorem, gdy żadnej o Oli nie było wieści, obawa kochającej dziewczę ciotki wzrosła o nią do tego stopnia, myślała, że zwaryuje.

Nad Soplicowem słońce weszło, i już padło Na strzechy i przez szpary w stodołę się wkradło; I po ciemnozieloném świeżém wonném sianie, S którego młodzież sobie zrobiła posłanie, Rospływały się złote, migające pręgi Z otworu czarnéj strzechy, jak z warkocza wstęgi; I słońce usta sennych promykiem poranka Draźni, jak dziewcze kłosem budzące kochanka.

Płyną dni niezłomne, czasy nieprzytomne, Nie wierzę, że leżę trzy lata ogromne! Mak pamiętam purpurowy, Ale twojej, dziewczę, mowy I tej złotej w słońcu głowy Już dziś nie przypomnę! Chmurzą się błękity, płacze deszcz obfity, Na trawie w murawie leży dzban rozbity, Dzban rozbity leży, leży, A śpi pod nim stu rycerzy, A wiatr znikąd ku nim bieży, Kurzawą okryty!

Dzierżymirski trzymał, ściskał właśnie w dłoniach drobną jej rączkę, a choć nie powiedziało mu dziewczę nic zgoła, z uścisku jednak przyjaznego, ciepłego, ze spojrzenia jasnych, niebieskich oczu, w których czytały się w owej chwili wdzięczność bez granic, radość i nadzieja poczuł Roman, okrucieństwem niemiłosiernem byłoby teraz z jego strony cofnięcie obietnicy.

Przy samych wargach dziewczyny drżał kwiat purpurowy obecnie dziewczę i róża całowały się teraz lubieżnie... A w izdebce tymczasem lampa powoli dogasać poczęła stopniowo, niepewnem, migocącem światłem kłócąc się jakby z rąbkiem radosnego słońca, poprzez rolety zaglądającego co chwila do wnętrza facyaty.

Była zaś nią stojąca w rogu pokoju, na komódce staroświeckiej, zniszczonej, w inkrustowane, wykwintne ramy oprawna fotografia gabinetowa młodej dziewczyny, ku której z obok stojącej szklaneczki małej wychylała się pieszczotliwie w rozkwicie swym śliczna aksamitna pąsowa świeża róża. Dziewczę i róża patrzyły na siebie, lecz królowa kwiatów z sąsiedztwa swego dumną być tylko mogła.

Wpadłem! pomyślał Roman, i zdenerwowany, stuknął palcami w powietrzu. Drzwi zaś poza nim roztwierały się już spiesznie. Odwrócił się. Naprzeciwko niego szły dwie kobiety, zaróżowione, uśmiechnięte. Jedna z nich, starsza, brunetka, piękna jeszcze, dobrze zakonserwowana, druga, dziewczę młodziutkie, szesnastoletnie zaledwie może, hoże i świeże...

Czy na wsi? jak to było, żem Panny we dworze Niewidział? czy niedawno tu? przyjezdna może? Dziewczę wstrząsnęło głową; Przepraszam Panienko, Czy nie tam pokój Panny, gdzie owe okienko?