Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 11 lipca 2025
Moje, moje!.. wyszeptały usta mężczyzny zwycięzko, jakby z mimowolną, ukrytą w sobie radości nutą, a echo słów tych, urywanych, cichych, dziwną mocą rozbrzmiało w martwem milczeniu facyatki. Cisza nastała znowu.
W milczeniu, wzruszony szlachcic uścisnął dłoń Dzierżymirskiego. Ten ostatni zaś zastanowił się chwilę...
Ogrodniczka tymczasem powstała w milczeniu, Podniosła jedno dziécie źwisłe na ramieniu, Drugie wzięła za rękę, a kilkoro przodem Zaganiając jak gąski, szła dalej ogrodem. Odwróciwszy się rzekła czy też Pan niemoże Rozbiegłe moje ptastwo wpędzić nazad w zboże? Ja ptastwo pędzać? krzyknął Hrabia z zadziwieniem; Ona tymczasem znikła zakryta drzew cieniem.
Rozumiesz więc teraz, kochanie ty moje? rzekł znowu po chwili miękko, łagodnie, i spojrzawszy prosząco w oczy słuchającej go w milczeniu Oli, rzucił pytająco: -Przebaczasz?..
Stoi pośród grona Para, nad całą leśną gromadą wzniesiona Wysmukłością kibici i barwy powabem, Brzoza biała, kochanka, z małżonkiem swym grabem, A daléj jakby starce na dzieci i wnuki Patrzą, siedząc w milczeniu, tu sędziwe buki, Tam matrony topole, i mechami brodaty Dąb włożywszy pięć wieków na swój kark garbaty, Wspiera się jak na grobów połamanych słupach, Na dębów, przodków swoich skamieniałych trupach.
Dzierżymirski w tem miejscu uśmiechnął się pobłażliwie sarkastycznie, lecz słuchał w milczeniu dalej.
Ślicznie wywijał on koniem; pieszych witał skinieniem głowy, z kawalerzystami ściskał się za ręce, a pięknym damom, stojącym w oknach, posyłał wdzięczne pocałunki. Wszystkie oczy zwróciły się ku niemu; mężczyźni klaskali, kobiety uśmiechały się w milczeniu; a piękny krakus stał się bożyszczem chwili.
Ucichło wszystko, znikło i tylko jeszcze w milczeniu echem ostatnim zadrżał miłośnie pocałunku szmer... Pojechali. Zimny pot zaperlił się na czole Gowartowskiego. Przez myśl przemknęło mu słowo: Waryuję?... Lecz niebawem znowu powróciła myśl zbłąkana. I cierpienie natychmiast ukłuciami drobnemi ranić go ponownie zaczęło.
Wtórował im nieśmiały brzęk mandoliny. Rozpływając się powoli, w milczeniu, muzyczne tony łączyły się zgodnie co parę minut ze śpiewem, męskim, silnym tenorem, i szły ponad dachy, kanały, leciały daleko, drżące... Poruszony muzyką i śpiewem, Dzierżymirski silniej przycisnął do siebie Olę.
Do Tomaszówki! rozkazał Krasnostawski. Powozik ruszył w dalszą drogę. Turkot jego w milczeniu nocy połączył się z cichnącym coraz bardziej odgłosem kół i dzwonków nejtyczanki lekarza, a dwa kagańce, w dwie przeciwne strony, rzuciły znowu ruchome swe kręgi krwawe w pasmo uśpionych, kirem nocy pokrytych, obszarów.
Słowo Dnia
Inni Szukają