United States or Slovakia ? Vote for the TOP Country of the Week !


Dziś więc wśród téj powodzi coraz to nowych ulepszeń dokonywających się w świecie, rzemieślnicy mają dwie drogi: albo wziąść się do książki i tym sposobem przyjąć udział w ogólnym umysłowym ruchu, który ich za lat kilkanaście doprowadzi do majątków, albo zostać na miejscu i za lat kilkanaście stracić nawet to utrzymanie jakie dziś mają. Co zaś kto sobie obierze, nie należy to już do mnie.

Brnęła tędy owędy szukająca swej drogi, Niby szczątek okrętu, co się wyzbył załogi! Grzała gnaty na słońcu ku swobodzie, ku życiu, Zapląsała radośnie na swem własnem odbiciu! I we żwawych poskokach podyrdała przez fale Oj da-dana, da-dana! w te zaświaty oddale!

Może szukają? razem wracać nie wypada; Więc Telimena w prawo pod ogród się skrada, A Tadeusz na lewo biegł do wielkiéj drogi; Oboje w tym odwrocie mieli nieco trwogi: Telimenie zdało się, że raz s poza krzaka Błysła zakapturzona, chuda twarz Robaka; Tadeusz widział dobrze, jak mu raz i drugi Pokazał się na lewo cień biały i długi, Co to było nie wiedział, ale miał przeczucie, Że to był Hrabia w długim, angielskim surducie.

Po dłuższej gawędzie i rozpamiętywaniu młodzieńczych lat ubiegłych, Edumund R-ski rzekł mu wtedy: Wiesz co, mój drogi?

Przejmujący, cienki, zimny deszcz orzeźwił mię z resztek trunku i niezdrowych zapachów. Gardząc ofertami usłużnych dorożkarzy, szedłem wolno, wdychając wilgotne powietrze najpierwszego ranka. Z tym dniem wschodzącym czułem jakąś błogość miłą, jaką odczuwa podróżny, gdy z dalekiej drogi wraca w rodzinne, ciepłe strony.

Pyląc, uderzył w piach drogi spróchniały, Poszperał w krzaku, co lśniąc się kołysze, Strącił liść z wierzby, przyciemnił głaz biały I ustał, w nagłą zasłuchany ciszę. Teraz mu patrzeć, jak wierzchem obłoku Tęcza, bezmiary objąwszy, rozkwita, Poprzerywana i niecałkowita, Jakby się śniła zmrużonemu oku.

Chcąc przerwać milczenie, pełne dla obojga rozmyślań przykrych, pani Melania poczęła mówić znowu przyciszonym głosem: Podziękujmy Bogu jeszcze, mój drogi January, że ślubem skończyło się to wszystko.

Nie dostałem nigdy w twarz lecz zdaje mi się, że pręgi policzka pieką mniej od drogi, którą ściekły mi te łzy. Kilka razy podchodzę do lustra, aby spojrzeć, czy twarz jeszcze gładka, czy nie tryśnie z niej smugami krew. Wstyd płomienny położył mi na lica rozognione palce, i ciśnie i pali. Wczoraj zachęcony moim przykładem Poliński urządził również mały wieczorek.

A ty pośpieszaj i chroń się przygody, Bo zawsze wiele ufa sobie młody; Przywieź twej przyszłej podarunek z drogiWiesław obojgu kornie ścisnął nogi I wyszedł z chaty, przenikniony cały, Że takich ojców niebiosa mu dały. Już miły wieczór uśmiechał się ziemi, Gdy wracał Wiesław z końmi kupionymi.

W którymś z głębokich pluszowych foteli mogła, nie dostrzeżona i cicha, siedzieć córeczka dyrektora i podnieść nagle na mnie oczy znad książki czarne, sybilińskie, spokojne oczy, których spojrzenia nikt z nas wytrzymać nie umiał. Ale cofnąć się w połowie drogi, nie dokonawszy powziętego planu, poczytałbym był sobie za tchórzostwo.