United States or Timor-Leste ? Vote for the TOP Country of the Week !


*Brat Jan.* Nikt go nie zaniósł oto jest; nie mogłem Ani go posłać do Mantui, ani Wam go odesłać, tak nas pilnowano. *O. Laurenty.* Nieszczęsny trafie! ten list był tak ważny! Niedoręczenie go może fatalne Skutki sprowadzić. Biegnij, bracie Janie; Postarajno się gdzie o drąg żelazny I tu go przynieś. *Brat Jan.* Natychmiast przyniosę. *O. Laurenty.* Muszę czemprędzej spieszyć do grobowca.

Otwórz, wielebny ojcze franciszkanie. *O. Laurenty.* Toć nie czyj inny glos jak brata Jana. Witaj z Mantui! Cóż Romeo? Masz-li Ustną odpowiedz jego, czy na piśmie?

Na widok tego pomyślałem sobie: Komuby była potrzebna trucizna, Której w Mantui sprzedaż gardłem karzą, Niechajby przyszedł do tego hołysza, On-by dostarczył mu jej. Myśl ta była, Niestety! wróżbą mej potrzeby własnej; Sam w niej dziś jestem i tenże sam człowiek Z potrzeby będzie musiał jej zaradzić. Jeżeli się nie mylę, tu on mieszka; Z powodu święta kram jego zamknięty. Hej! aptekarzu!

*O. Laurenty.*Masz, idź, bądź niewzruszoną i szczęśliwą W tem przedsięwzięciu! Wyprawię natychmiast Jednego z naszych braci do Mantui, Z listem do twego męża. *Julia.* O nadziejo! Ty mi bądź bodźcem, a hasłem Romeo! Bądź zdrów, mój ojcze! Pokój w domu Kapuletów. Proś te osoby, co tu spisane. A waść dwudziestu biegłych zbierz kucharzy.

Spiesz się pan, już późno. *Romeo.* O, jakże mi ten dar dodał otuchy! *O. Laurenty.* Idź już; dobranoc! a pamiętaj Wyjść jeszcze dzisiaj, nim zaciągną warty, Albo w przebraniu wyjść jutro o świcie. Osiądź w Mantui. Jeden z naszych braci Nosić ci będzie od czasu do czasu Zawiadomienie o każdym wypadku, Jaki na twoją korzyść tu się zdarzy. Daj rękę; późno już, bądź zdrów, dobranoc.

*Julia.* Owo światełko nie jest świtem; jest to Jakiś meteor od słońca wysłany, Aby ci służył w noc za przewodnika I do Mantui rozjaśniał ci drogę; Zostań więc, nie masz potrzeby się spieszyć. *Romeo.* Niech mię schwytają, na śmierć zaprowadzą, Rad temu będę, bo Julia chce tego.

Pomnij wyjść jednak przed wart rozstawieniem; Bo później przejść-byś nie mógł do Mantui, Gdzie masz przebywać tak długo, znajdziem Czas do odkrycia waszego małżeństwa, Do pojednania waszych nieprzyjaciół, Do przebłagania księcia, naostatek Do sprowadzenia cię nazad, z radością Dziesięćkroć sto tysięcy razy większą, Niż teraźniejszy twój smutek.

Państwo byliście tego dnia w Mantui. A co? mam pamięć? Ale, jak mówiłam, Skoro pieszczotka moja na brodawce Poczuła gorycz, trzeba było widzieć, Jak się skrzywiła, szarpnęła od piersi; Gołębnik za mną: skrzyp! a ja co żywo Na równe nogi: hyc! nie myśląc czekać, mi kto każe. Upłynęło odtąd Lat jedenaście. Umiała już wtedy O własnej sile stać, co mówię, biegać, Dyrdać.

Słowo Dnia

zarysowała

Inni Szukają