Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 12 listopada 2025
Przyjechał kady, zbierają kamienie; Czekają próżna nadzieja! Bej nie przychodzi, odbite więzienie: Ani dziewicy, ni beja!... Balada ukraińska. Z ogrodowej altany wojewoda zdyszany Bieży w zamek z wściekłością i trwogą. Odchyliwszy zasłony, spojrzał w łoże swej żony, Pojrzał, zadrżał, nie znalazł nikogo. Wzrok opuścił ku ziemi i rękami drżącemi Siwe wąsy pokręca i duma.
Drgały w niej wszystkie łzy, bardzo długo wtłaczane w głąb duszy przez ten tłum w żałobie; dźwięczał ból bezbrzeżny, jak bezmierną była niedola tych ludzi, dźwięczała skarga bez nadziei na ziemi i prośba o litość, o zmiłowanie, o kroplę rosy niebieskiej dla ust spalonych cierpieniem i serc wyschłych z tęsknoty. „Pod Twoją obronę...” I wyciągały się ręce, i podnosiły się oczy pełne łez ku temu niebu, w którem jedyna była ucieczka i otucha, skoro wszystko zawiodło na ziemi.
Chociaż żyd dosyć czystą miał polską wymowę, Szczególniéj zaś polubił pieśni narodowe; Przywoził mnóstwo s każdéj za Niemen wyprawy, Kołomyjek z Halicza, mazurów z Warsznwy; Wieść, niewiem czyli pewna, w całéj okolicy Głosiła, że on pierwszy przywiózł z zagranicy I upowszechnił wówczas, w tamecznym powiecie, Ową piosenkę, sławną dziś na całym świecie, A którą po raz pierwszy na ziemi Auzonów Wygrały Włochom polskie trąby legionów.
Djabeł drżący i struchlały, Gdy mój głos go zmusza, Wszystko srebro z ziemi całej Przeniósł do Olkusza. Jam przywołał cień Barbary Na zamek krakowski, Znam zaklęcia, leki, czary. Wiwat, pan Twardowski! A gdy bies mi spojrzy w ślepie I w górę uniesie, Do księżyca się uczepię: Żegnaj, panie biesie! Choć się z piekła ćma ich zleci, Obetnę im noski, Czas, kogutku na waszeci, Wiwat, pan Twardowski!
A z prawej znów strony grobowca, jakby z ziemi, ze świata, wolno suną jakieś postacie, zmierzając do otwartych na ścieżaj wrót sarkofagu... Pierwsza z nich, proporcyonalnie do innych, większa, kobieta młoda, jest już tuż blizko, u grobu prawie, w ślad za nią, z girlandami kwiatów, postępują postacie mniejsze to dziatki.
Gowartowski stał nieruchomo w oknie, a odczuwając głęboko nieujęty czar, płynący ku niemu senną falą z ziemi rodzinnej, jednocześnie uczuwał w duszy chęć konieczną wyrwania się, choć na krótko z tych ciasnych ram pokoju. W tej samej chwili ciszę drzemiącą przerwał nagle pojedynczy dźwięk, rytmiczny i daleki.
A rybacy owi spostrzegłszy Szamana przybiegli ku niemu mówiąc: Królu nasz! opuściłeś nas dla ludzi obcych i smutni jesteśmy nie widząc ciebie między nami. Zostań przez te noc a zastawiémy wieczerzę i pościelemy ci łoże w łodzi. Usiadł więc Szaman na ziemi a kobiety i dzieci rybaków otoczyły go i zadawały mu różne pytania na które Szaman odpowiadał z uśmiechem, bo były błahe.
Słowo Dnia
Inni Szukają