Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 29 października 2025
I jeszcze jedno. Nemrod zaczyna rozumieć, że to, co mu się tu podsuwa, mimo pozorów nowości jest w gruncie rzeczy czymś, co już było było wiele razy nieskończenie wiele razy. Jego ciało poznaje sytuacje, wrażenia i przedmioty. W gruncie rzeczy to wszystko nie dziwi go zbytnio.
I półcienie jakieś, tajemnicze, mgliste wsunęły się równocześnie na poddasze zaludniły cicho puste, zakurzone kąty jego... Siedzący młody człowiek zrywa się nagle z krzesła swego. Bo oto niespodzianie dwoić mu się w oczach zaczyna...
Hrabia Pan! zmienni w gustach są ludzie majętni! Hrabia blondyn! blondyni nie są zbyt namiętni. A Tadeusz? prostaczek! poczciwy chłopczyna! Prawie dziecko! raz pierwszy kochać się zaczyna! Pilnowany niełacno zerwie pierwsze zwiąski, Przytém dla Telimeny ma już obowiąski Męszczyzni póki młodzi, chociaż w myślach zmienni, W uczuciach są od dziadów stalsi, ho sumienni.
I wśród tej ciszy nocnej, w wyobraźni swej widzi pomarszczoną twarz ojca, wybladłe lica matki, którzy z radością nad listem się pochylą i sylabizować literę po literze będą. Biedni! biedni starzy!... Pan Wentzel prawie uśmiechać się zaczyna. Na chwilę zapomina o swej nędzy, ciesząc się, że radość innym sprawia.
Pan Wentzel przy drzwiach prowadzących na schody podnosi zasuwkę i ujmuje klamkę. Justysia oparta na szczotce, patrzy z pogardą na jego wytarty surducik i wązkie ramiona. To ci mężczyzna! szepcze, pociągając nosem. Ni do Boga ni do ludzi... Pan Wentzel gorączkowo zaczyna zbiegać po schodach. Tymczasem w pokoju Ewelinki cicho odbywa się scena.
Wypełniająca wnętrze izdebki złocista przestrzeń znika, zjawisko eteryczne zaś zaczyna oddalać się coraz bardziej, unosi w górę, niepochwytne, a za niem tylko na ciemnawem tle facyatki, jak wąż ognisty, wije się struga błyszcząca ścieżka, dotyka stóp jego pomostem złota łącząc go w ten sposób z uchodzącym cieniem ubóstwianej przezeń kobiety. Wreszcie znika wszystko.
Wątpię, czy co wieczór po dziesięć minut stawał przy furtce. Wiemy nawet, że zwykł był unikać łąki. Przeciwnie, owego wieczora czekał przy niej. Było to w wilię jego odjazdu do Londynu. Rzecz zaczyna się rozjaśniać. Mój drogi, podaj mi skrzypce. Mówmy o czem innem. Dajmy pokój tej sprawie aż do przybycia doktora Mortimer i sir Henryka Baskerville. Sir Henryk Baskerville.
Słowo Dnia
Inni Szukają