Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 30 września 2025
Mnóstwo studentów i drugie tyle dziewczyn »étudiantes«, nb. o wiele ładniejszych od tych prawdziwych »studentek«, których my do Paryża dostarczamy... Poliński odnalazł jakąś znajomą swoją Jeanne, ta sprowadziła swą koleżankę »Gabrielle« i zaczęliśmy się bawić po francusku t. j. gadać tysiące głupstw w mniej lub więcej swobodnej pozie, popijając kufelkiem piwa.
Dziwne to trzęsawisko mówił, wskazując mi olbrzymią płaszczyznę, pokrytą piaskami i trawą dla nieoswojonego oka wydaje się monotonnem i smutnem, ale kto się przyzwyczai do tych fal piaszczystych; dla tego mają one urok nieprzeparty, a zawierają tyle tajemnic!... Pan je zgłębiłeś? Mieszkam tu od lat dwóch zaledwie. Tutejsi mieszkańcy mogliby mnie nazwać obcym przybyszem.
S tobą tylko szczęśliwy, s tobą, moja droga; Bogu chwała, że taką zdarzył mi kochankę, I kochance, że uczy chwalić Pana Boga. Luba! ja wzdycham, pamięć niebieskiéj pieszczoty Trują mi okropnego rozmyślania chwile. Ach! może serce twoje, co cierpiało tyle, Może, boję się wyrzec, pustoszą zgryzoty.
Dowiodła że zna równic pędzel, noty, druki; Aż osłupiał Tadeusz na tyle nauki, Lękał się, by niezostał pośmiewiska celem, I jąkał się jak żaczek przed nauczycielem.
Panieneczki, chłopczyki, Odkładajcie grosiki I książeczki swe stare, I zabawek swych parę, Bo sierotek na świecie Tyle biednych znajdziecie, Którym dar ten wasz, dzieci, Smutne życie rozświeci. Wokół puszcza dzika, Zwierza słychać ryk, Niedźwiedź się przemyka, Zdala biegnie dzik. Nie dbam o to wcale, Czy napadną mnie, Zaraz z fuzji palę I kulkę im ślę. Hej, niema jak łowy!
*Samson.* Te psy z domu Montekich rozruchać mię mogą bardzo łatwo. *Grzegorz.* Rozruchać się tyle znaczy, co ruszyć się z miejsca; być walecznym, jest to stać nieporuszenie: pojmuję więc, że skutkiem rozruchania się twego będzie — drapnięcie. *Samson.* Te psy z domu Montekich rozruchać mię mogą tylko do stania na miejscu. Będę jak mur dla każdego mężczyzny i dla każdej kobiety z tego domu.
Zebrane tu poezye, częściowo umieszczane w „Czasie”, uporządkowane zostały chronologicznie o tyle, o ile przy nich położył poeta datę dnia, roku i miejsca.
Jak dzieci późno spłodzone, pozostaje on w tyle ze wzrostem, miesiąc garbusek, odrośl w połowie uwiędła i raczej domyślna niż rzeczywista. Winna jest temu starcza niepowściągliwość lata, jego rozpustna i późna żywotność.
Przyszłaś sama z jakąś ciotką, jakgdybyś panną była. Miałaś na sobie taką bladą, bladoróżową suknię jak najranniejszy świt i fiołki we włosach. I tyle woni fiołków w koło ciebie. Czem ja byłam? Ot dzieckiem, które chodziło z balu na bal, śmiało się, tańcowało, i prawie nie wiedziało, że jest nikomu niepotrzebne, że nic nie kocha.
Chwała Księdzu! dwom ludziom on życie ocalił, Może i trzem; Gerwazy nie będzie się chwalił, Ale gdyby ostatnie s krwi Horeszków dziecie Wpadło w bestyi paszczę, niebyłbym na świecie, I moje by tam stare pogryzł niedźwiedź kości; Pójdź księże, wypijemy zdrowie Jegomości. Próżno szukano księdza; wiedzą tylko tyle.
Słowo Dnia
Inni Szukają