Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !

Zaktualizowano: 8 listopada 2025


Giezłeczko białé niéy, włoski pokręconé, Twarz rumiána, á oczy ku śmiéchu skłonioné. Patrzę, co dáléy będźie, áż mátká ták rzecze: Spisz, Ianie? czy ćię żałość twoiá zwykła piecze?

Gdy stanął tak teraz przed nią piękny, uśmiechnięty, zdrów, wystrojony gdy go poczuła znów od siebie o kilka kroków nie! ona nie mogła rzucić się na niego, krzycząc tak, jak to sobie ułożyła i pluć mu w twarz i dziecko pokazać. Nie! nie! raczej woli umrzeć, niż taką rzecz zrobić. Tłum, zawiedziony w swych nadziejach, szybko zwrócił się do ołtarza, gdzie już ceremonia ślubu się zaczynała.

Zmierzyła jego postać kształtną i wysoką, Jego ramiona silne, jego pierś szeroką, I w twarz spójrzała, s której wytryskał rumieniec. Ilekroć z jéj oczyma spotkał się młodzieniec: Bo s pierwszéj lękliwości całkiem już ochłonął, I patrzył wzrokiem śmiałym w którym ogień płonął, Również patrzyła ona, i cztery źrenice Gorzały przeciw sobie jak roratne świéce.

Rosą zwilżyj mi rzęsy, skostniałe od skwaru, Zgłuchłe uszy orzeźwij falą twego gwaru, A ja w kwiatach spodem dłoni Na uzbieram różnej woni I omyję twarz spiekłą w źródłach twego czaru. Nie przeciwiąc się trawom, obnażę się cały, Aby mnie tchnienia twoje, jak wierzbę, przewiały, A ty paruj tym oparem, Co pokłębił się nad jarem, Niby przed snem zrzucony twój przyodziew biały.

I nie postrzega nawet, jak nagle bezszmerny Anioł do stóp mu składa purpurową różę, Przysłaną od Madonny na znak, że w lazurze Pamięta o rycerzu, który był jej wierny. Lecz on, niegdyś na ziemi istny wzór rycerza, Znieważając wysłańca i dawczynię daru, Odwraca twarz od róży, bo już niedowierza Kwiatom, które posądza o przebiegłość czaru.

Zacząłem biedz i znów rozpoczął się pościg, w mroku gęstszym widmo odwróciło się, spojrzało mi w twarz i znikło. Lecz na karku jego widziałem swoją twarz, swoje oczy, nienawiści pełne i pogardy. I zrozumiałem, że to dusza moja uciekła odemnie.

Nócąc chwyciła suknie, biegła do zwierciadła; W tém ujrzała młodzieńca i z rąk jéj wypadła Suknia, a twarz od strachu i dziwu pobladła.

Oczy dziewczyny kuszące patrzyły zalotnie, paliły go, obiecywać się zdawały rozkoszy ułudę, miłość szczęście!.. Rumieniec oblał twarz mężczyzny. Ach, mieć , posiadać, i żyć jej życiem, zlać się z nią istnieniem i duszą!.. zawirowała mu w głowie myśl uporczywa.

Był to rodzaj klepsydry wodnej albo wielkiej fioli szklanej, podzielonej na uncje i napełnionej ciemnym fluidem. Mój ojciec łączył się z tym instrumentem długą kiszką gumową, jakby krętą, bolesną pępowiną, i tak połączony z żałosnym przyrządem nieruchomiał w skupieniu, a oczy jego ciemniały, zaś na twarz przybladłą występował wyraz cierpienia czy jakiejś występnej rozkoszy.

Za chruścianym stanęła witakiem, A boginiak już czyhał za krzakiem, Pogiął kibić, zagarnął twarz białą I mięśniami pościskał jej ciało! A ty śpiewaj, śpiewulo, A ty zgaduj, zgadulo! I mięśniami pościskał jej ciało. Tchem się swoim do tchu jej przedostał, Dreszczem nagłym dreszczowi jej sprostał, Sponiewierał wargami w ustroniu, Obezdolił pieszczotą na błoniu!

Słowo Dnia

zaszczycił

Inni Szukają