United States or Palestine ? Vote for the TOP Country of the Week !


Starzy na on ekwipaż parskali ze śmiechu, A chłopi żegnali się, mówiąc: że po świecie Jeździ wenecki djabeł w niemieckiéj karecie Sam Podczaszyc jaki był opisywać długo, Dosyć że się nam zdawał małpą lub papugą W wielkiéj peruce, którą do złotego runa On lubił porównywać, a my do kołtuna.

O ileżby mniéj kosztował kanał podobny od Dniestru do Sanu w odległości mil dziewięciu tylko ? A jakże oprócz przewozu zboża i drzewa byłby pożyteczny do przewozu soli, a pośrednio do zniżenia jej ceny!

Czytał więc i rozmyślał: Ogiński z Wizgirdem, Dominikanie z Rymszą, Rymsza z Wysogierdem, Radziwił z Wereszczaką, Giedrojć z Rodułtowskim, Obuchowicz s kahałem, Juraha s Piotrowskim, Maleski z Mickiewiczem, a nakoniec Hrabia S Soplicą: i czytając, s tych imion wywabia Pamięć spraw wielkich, wszystkie processu wypadki, I stają mu przed oczy sąd, strony i świadki; I ogląda sam siebie, jak w żupanie białym W granatowym kontuszu stał przed trybunałem, Jedna ręka na szabli, a drugą do stoła Przywoławszy dwie strony, «Uciszcie sięwoła.

I nie postrzega nawet, jak nagle bezszmerny Anioł do stóp mu składa purpurową różę, Przysłaną od Madonny na znak, że w lazurze Pamięta o rycerzu, który był jej wierny. Lecz on, niegdyś na ziemi istny wzór rycerza, Znieważając wysłańca i dawczynię daru, Odwraca twarz od róży, bo już niedowierza Kwiatom, które posądza o przebiegłość czaru.

Uwierzyli? Pytanie to, zwrócone do pani Melanii Warnickiej w jej dużym, pięknym salonie, wygłosił, sadowiąc się wygodnie na fotelu, Emil Ładyżyński.

Lecz właścicielka napadła nań, sypiąc gradem obelżywych wyrazów. Leniwiec, próżniak, drogę gościom zawala i nie wie nigdy co się w numerach dzieje. Kelner zniecierpliwiony wszedł do sieni. Niech pani idzie. Zaraz! zaraz! Jojne uciekł, teraz właścicielka przypatrywała się zsypanym w kąt dachówkom, któremi miano kryć oficynę.

To właśnie życie czynne było największem może czasowem lekarstwem Romana było jego morfiną, której za moralną dawką zapominał chwilowo o wszystkiem. Tymczasem czas mknął szybko. Po skończonej już zupełnie kolacyi, przez czas krótki do kulminacyjnego punktu ożywienia doszedł raut prezesowstwa Dzierżymirskich... Salony rozbrzmiały zdwojoną zabawą i rozmową.

Po śmierci zaś pana Januarego i przyjeździe młodych, przypadek bardziej jeszcze zbliżył go do niej, a było nim powtórzenie zbolałej córce dosłownie ostatnich chwil ojca i słów jego, pełnych przebaczenia...

Tymczasem przechodziło jutro bez żadnego rezultatu i tak samo dni następne. Pewnego jesiennego popołudnia, Seweryn, zdenerwowany, wlókł się wzdłuż kamienic, zatrzymując się przed każdą wywieszoną kartą. Wstąpił już do dwóch domów, pomimo że ulica nie przypadała mu do gustu. Ruchliwa była, co chwila przeleciała przez nią dorożka, to znów o kilka kroków grała katarynka wyjątki z „Carmen”.

Gdy listy przychodziły dawniej do domu pani Szymczyńskiejwyjątkowedzieci na dobrze bawiły siękoszlonami”, z jakich złożony był adres. Od pewnego więc czasu pan Wentzel odbiera listy matki z biura pocztowego i siada w małym ogródku, otaczającym gmach pocztowy, dla odczytania i odcyfrowania hieroglifów, z jakich się zwykle listy te składają.

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają