United States or Equatorial Guinea ? Vote for the TOP Country of the Week !


Tymczasem przechodziło jutro bez żadnego rezultatu i tak samo dni następne. Pewnego jesiennego popołudnia, Seweryn, zdenerwowany, wlókł się wzdłuż kamienic, zatrzymując się przed każdą wywieszoną kartą. Wstąpił już do dwóch domów, pomimo że ulica nie przypadała mu do gustu. Ruchliwa była, co chwila przeleciała przez nią dorożka, to znów o kilka kroków grała katarynka wyjątki z „Carmen”.

Urodzona na przedmieściu, wychowana w cieniu kamienic, córka stróża, gnieżdżącego się w zatęchłej suterynie, podlotkiem zaledwie uciekła, pozostawiając po za sobą ojca, młodszego brata, wiecznie zamorusanego Wicka i kij, którym ojciec zwykł był dzieciom na dobranoc kości łamać. Nie był to jednak zły człowiek, pracowity, przeważnie trzeźwy i zupełnie uczciwy.

Snuła się więc znów poRurachomijając starannie czerniącą się sylwetkę policyanta. Czasem przemknął się koło niej terminator bosy, obdarty, zasmolony. Podskoczył, gwizdnął i zajrzał w oczy rozczochranej dziewczynie, mknącej wzdłuż kamienic. Czasem, gdy już był po śniadaniu, zaskrzeczał przeraźliwym głosem: „Spadła małpa z pudła Stłukła sobie łeb”.

Wtém spójrzawszy w bok ujrzał o dwadzieścia kroków Człowieka, który równie miłośnik widoków, Z głową zadartą, ręce włożywszy w kieszenie, Zdawało się że liczył oczyma kamienic. Poznał go zaraz, ale musiał kilkn razy Krzyknąć, nim głos Hrabiego usłyszał Gerwazy.

Raźno z miejsca ruszyła i śpiewać znowu poczęła, echo zaś jej piosenki, odbiwszy się o mury charakterystycznych, przygarbionych wiekiem kamienic Starego Miasta pognało za niknącym już w głębi uliczki mężczyzną, ostatnią swą, dwukrotnie powtórzoną, zwrotką: "A kto kocha, ten jest zdrów, A kto kocha ten jest zdrów..."

Słowo Dnia

gromadką

Inni Szukają