United States or São Tomé and Príncipe ? Vote for the TOP Country of the Week !


Słuchaj, świdrzygłówko! Nie dziękuj wdzięcznie, ni się pyszń z niepyszna, Lecz zbierz swe sprytne klepki na ten czwartek, By pójść z Parysem do świętego Piotra; Albo cię każę zawlec tam na smyczy. Rozumiesz? Ty białaczko! ty szuswale; Lalko łojowa! *Pani Kapulet.* Wstydź się! czyś oszalał? *Julia.* Błagam cię, ojcze, na klęczkach cię błagam, Pozwól powiedzieć sobie tylko słowo.

Nie odparł po namyśle byłem wtedy na strychu, ale moja żona odniosła mi zaraz depeszę. Czyś odpowiedział na nią sam? Prosiłem żony, żeby mnie wyręczyła. Po obiedzie wszczął znowu sprawę z własnego impulsu. Nie rozumiałem, dlaczego mnie jaśnie pan pytał o ów telegram rzekł. Czy zrobiłem co niewłaściwego?

Czyś w mgle potracił kolana? „Czyś snem pomiażdżył swe nogi? „Po coś mię brał na barana, „By zgubić drogę w pół drogi? „Czemuś łbem utkwił na cieniu? „Z trudem w twych barach się mieszczę! „Ciekawym, wieczysty leniu. „Dokąd poniesiesz mnie jeszcze?”

Czy on robi na tobie wrażenie waryata? Nie. Od pierwszej chwili wydał mi się nienormalnym, a teraz gotów jestem przypuścić, że mnie, albo jemu braknie piątej klepki. Słuchaj, Watson: żyjesz już ze mną parę tygodni, powiedz mi szczerze, czyś nie spostrzegł we mnie jakiego umysłowego zboczenia? Jak znajdujesz: czy mógłbym być dobrym mężem dla kobiety ukochanej? Zdaje mi się, że najlepszym.

Jesteś pan człowiekiem wykształconym. Wszak pan nie wierzysz w przesądy? Jakże pan tłómaczy sobie te głosy? spytałem. Stwardniałe błoto, pękając, wydaje czasem takie jęki odparł. Nie, nie; to był głos żywego stworzenia. Czyś pan kiedy słyszał wabienie błotnego ptaka, zwanego bąkiem? Nie. To okaz, zaginiony już, ale przetrwał może tutaj. Wszystko możliwe na takich bagnach.

Uczuł się blizkim zemdlenia. Nagle, z tego pół snu zbudził go skrzeczący głos Juluśka. Czyś się pan kiedy kochał? To wyjątkowe chłopię w ten sposób interpelowało rumianego blondynka, siedzącego obok Ewelinki. Mimowoli, rozmowy ucichły. Julusiek miał własność śmieszenia całego towarzystwa, oczekiwano więc na coś bardzo dowcipnego. Malec uczuł się panem sytuacyi.

Wilk zwykle wyciem łaje albo grozi, Lecz gdy prosić ma potrzebę, Nieźłe udaje śpiew kozi; Więc jako mógł najkoziej odezwał sięBebe Otwórz!” A kózka na to: „Przepraszam nie można Mamy niemasz, jestem sama”. On znowu: „Bebe, otwórz, to ja, mamaNa to znów kózka ostrożna: „Głos wprawdzie matczyn; ale czyś ty matka, Jak mogę wiedzieć gdy zamknięta klatka?

Zeszliśmy ze skały i zbliżaliśmy się do zwłok, oświetlonych teraz księżycem. Trzeba sprowadzić ludzi rzekłem. We dwóch nie przeniesiemy go do Baskerville-Hall. Co ci jest? Czyś oszalał?... Holmes, patrząc na trupa, śmiał się, ręce zacierał. Cóż się stało mojemu przyjacielowi, tak poważnemu zazwyczaj?... Broda! Broda! Ten człowiek miał brodę! wołał. Brodę? podchwyciłem. To nie sir Henryk.

Pociąganoby pana do odpowiedzialności za to, że, znając kryjówkę zbiegłego więźnia, nie uwiadomiłeś o niej policyi... Jako sumienny detektyw, powinienbym nawet aresztować pana i całą służbę pałacową... Zanim pan spełni ten obowiązek mówił baronet żartobliwie może się dowiem, jak stoi nasza sprawa? Czyś pan jej zawiłości rozplątał? My z Watsonem tyle wiemy dziś, co na początku.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają