United States or Vanuatu ? Vote for the TOP Country of the Week !


Lis więc spuścił pysk na dno, udając, że pije, Cmoka mocno, głośno chłepce I tak sam do siebie szepce: „Oto mi woda! Takiej nie piłem, jak żyję! Smak lodu, a czysta cudnie! Chce mi się całemu spłókać, Ale mi szkoda zbrukać, Szkoda! Bo co też to za woda!” Kozioł, który tam właśnie przyszedł wody szukać: „Ej! krzyknął z góryej ty ryży kudła! Warą od źródła!” I hop w dół.

Nigdy, przenigdy! szepce Ola, spowiada się przed zasłuchanemi, cichemi drzewami parku. Tylko ty, Romanie, ty, co po raz pierwszy w życiu otworzyłeś mi ułudę miłości, szczęścia, ty, którego dotąd ponad życie kochałam przyjedź, ratuj mnie, swą obecnością wesprzyj!!! Ola już jest w pobliżu pałacu.

Tyś winien także!.. ty również!.. To dzieło także twoje! szepce mu coś w duszy w tej chwili i instynktownie blednie, pochyla się i klęka po drugiej stronie katafalku. A Ola ściska, całuje teraz ręce, twarz i zimne czoło starca, oblewa je łzami, włosy ojcowskie pieści i tuli swą głowę do serca, co bić już na zawsze przestało!..

Romanie!.. Romciu... wybacz mi! szepce, kładąc załamane rączki na rozpalone czoło. Przyjeżdżaj i obroń mnie!.. Obroń! woła rozpaczliwie, czując burzę w piersi, rozsadzanej uczuciem, pragnieniem i rozterką!

Ola... Ola!.. szepce półgłosem, pomny i tylko najdroższej sercu istoty, i znalazłszy się na dole, skręca gwałtownie w prawo, ku pokojom pani domu... Po omacku, przewracając meble, biegnie Topolski przed siebie, jak nieprzytomny... We względnej ciszy, towarzyszy mu tylko coraz wyraźniejszy odgłos palącego się pałacu...

Na piasku cień jej rysuje się mały i kroki rozlegają się donośnie; przez liście niebieskawo-srebrne plamy światła ścielą się u jej stóp dyskretnie, ukazują się, to znów nikną... Kocham go, kocham,.. i pragnę! szepce Ola. A on? Czyż można nawet wątpić o tem? odpowiada samej sobie. Przyleci na jej pierwsze skinienie, gdyby tylko... zechciała...

Nie, matko! szepce Roman nie, matko! zrozum mnie, nie gań!.. Ja tam, do nich wrócić nie mogę, to przechodzi siły moje!.. Wszak ja jego, kochanka Oli tłumaczy się dalej Dzierżymirski jego, mego wroga, zabić powinienem! A jakże ja to uczynię?

Ty nie umarłeś szepce ty śpisz tylko!.. ty nie umarłeś!.. powtarza uparcie. To być nie może nie może!!.. Powstała z klęczek marszałkowa Warnicka podtrzymuje wijącą się w bólu kobietę z jednej strony z drugiej opiekuńczo podpiera Ładyżyński.

Korytarz się skończył: u wrót podwórza. Podwórze jest uśmiechnięte, jasne, wesołe. Słońce obryzgało światłem mur sąsiedniego domu i wapno bieli się tam i błyszczy, jakby srebrne. Niebo szafirowe, lśniące. Powietrze ciepłe, świeże, wonne. W powietrzu słychać jakieś szmery z miasta, z pól, z życia. Zatrzymują się wszyscy. On nie może jeszcze iść naprzód. Ksiądz szepce mu do ucha.

Słowo Dnia

powietrzem

Inni Szukają