United States or Bahamas ? Vote for the TOP Country of the Week !


Przechodzień na jej widok wzdraga się i blednie, Bo nie starczy jałmużny dla tak wielkiej dłoni! Ręko, nadmierna Ręko, W pięść modlitewną się złóż! Męko, nadmierna Męko, Zmalej i skurcz się i znuż! Przekroczyła mych kości zbolałe granice, Przerosła moją duszę, sumienie i łoże, I lękam się, że skoro ukryję w niej lice, Nigdy już ich na światy nie wyłonię boże!

O, ironio, niezrozumiała, dziwna!.. dumał dalej. Czyż nigdy nie trafię na ślad pewny? Czyż wiecznie, biczowany sumieniem, dręczyć się tak będę, zmuszony? Dzierżymirski opuścił ręce na kolana, w zniechęceniu i pochylił nisko głowę.

Niech się rozkosz odmieni nie do poznania, „Już ja nigdy swojego nie wściągnę kochania!” I wyłonił z wora na żądz swych bezdroża: „Niemasz wokół nikogo, oprócz nas i łoża!” „Oddam ci wniebowzbitą mych piersi urodę, „Warg mych odwilż różaną i ramion dogodę. „Jeno ukryj w pieszczocie nagość swego ciała, „Abym ludzkich upojeń ja bóg nie widziała!”

Lecz po tem spazmatycznem prawie wrażeniu ukojenie słodkie otuliło jego myśli, jakgdyby na skronie spadła mu jeszcze jedna jej pieszczota długa, na życie całe zostająca. Chwilami zdawało mu się bardzo wyraźnie, że jakaś drobna cząstka jej, jakiś cień jej drżący jest tuż za nim obecny po to, aby nie opuścić go więcej i nie rozstać się z nim nigdy.

Proszę cię, sir Henryku, nie wychodź nigdy sam, bo może cię spotkać wielkie nieszczęście. Czy znalazł się drugi but? Przepadł z kretesem. Do widzenia mówił Holmes, gdy pociąg ruszył a pamiętaj, sir Henryku, jedno zdanie z owej legendy: po zachodzie słońca unikaj łąki i przyległego trzęsawiska.

To jedźmy, nie sądziłam nigdy, by już tyle czasu minęło... O czemże tak dumała moja pani? zapytał Roman, z uśmiechem. A ty? odpowiedziała pytaniem Ola. 0... ja?.. nic ciekawego odparł pośpiesznie Roman, i jakby pragnąc, by powtórnie nie pytano go o to samo, odwrócił się szybko do gondoliera, informując go, dokąd ma ich zawieźć.

Pierwszy z nastroju tego ocknął się Dzierżymirski i spojrzał na zegarek. O, już mija dwunasta! Chodźmy, moje życie! odezwał się do Oli. Powstali. Ach, jakże noc dzisiejsza jest piękną jak piękną!.. z zachwytem szepnęła Ola nie zapomnę jej chyba nigdy. Ani ja również! potwierdził Roman w zadumie.

Dobranoc ci przez klamkę, niestety! zamknięta! Powtarzając dobranoc nie dałbym ci zasnąć. Dobrywieczór! on dla mnie najsłodszém życzeniem; Nigdy, czyto przed nocą dzieli nas zapora, Czyli mię ranna znowu przywołuje pora, Nie żegnam się, ni witam s takim zachwyceniem,

Wjechaliśmy na podmiejską ulicę ujętą z obu stron w ogrody. Ogrody te przechodziły zwolna, w miarę posuwania się, w parki wielkodrzewne, a te w lasy. Nie zapomnę nigdy tej jazdy świetlistej w najjaśniejszą noc zimową.

Nie rozstaniemy się przecież nigdy, nie opuszczę cię nigdy. Słyszysz? Nie wierzysz mi? Jak błądzącego w górach otoczyły mię mgły, i zdawało mi się, że na okół równina, zewsząd gładka i czysta. Nic mi nie jest. Ale ja siebie nie znam, ja siebie się lękam. Ja byłem takiem dziwnem dzieckiem.

Słowo Dnia

spoglądający

Inni Szukają