United States or Ukraine ? Vote for the TOP Country of the Week !


*Brat Jan.* Nikt go nie zaniósł oto jest; nie mogłem Ani go posłać do Mantui, ani Wam go odesłać, tak nas pilnowano. *O. Laurenty.* Nieszczęsny trafie! ten list był tak ważny! Niedoręczenie go może fatalne Skutki sprowadzić. Biegnij, bracie Janie; Postarajno się gdzie o drąg żelazny I tu go przynieś. *Brat Jan.* Natychmiast przyniosę. *O. Laurenty.* Muszę czemprędzej spieszyć do grobowca.

Rzeczywiście, mało się zmienił, tylko zarost miał bujniejszy i we włosach nad skronią czego nie mogłem dostrzec z tyłu przeświecała gdzieniegdzie dość gęsta siwizna. To on! Mój dawny antagonista ze szkolnych czasów, któryby zawsze w niwecz obrócił pracowitość mych domowych godzin, gdyby nie sprawowanie.

A przynamniéy tym czásem mógłem był odpráwić Wiek swóy, y Persephonie ostátniéy sye stáwić: Nie uczuwszy sercu ták wielkiéy żáłośći, Któréy równia niewidzę w téy tu śmiertelnośći. Nie dźiwuię Niobie, że martwé ćiáłá Swoich namilszych dźiatek pátrząc, skámięniáłá.

Widocznie sir Karol stał tutaj przez pięć do dziesięciu minut. Skąd pan to wie? Gdyż popiół z cygara spadł dwa razy na ziemię. Wybornie. Znaleźliśmy kolegę wedle naszego serca. Prawda, Watson? Ale jakież to były ślady? Ślady stóp na żwirze. Innych znaków dostrzedz nie mogłem. Sherlock Holmes uderzył ręką w kolano. Czemu mnie tam nie było! zawołał.

Spodziewam się wiele po pani Lyons i mam nadzieję, że jutro pozyskamy choć jeden dowód. Nie mogłem go skłonić do wyrażenia jaśniej swych zamiarów. Szedł w milczeniu do samego pałacu. Czy wejdziesz? spytałem. Ma się rozumieć; dalsze ukrywanie się jest zbyteczne. Słuchaj, Watson: nie wspominaj sir Henrykowi o psie. Wszak baronet został zaproszony jutro na obiad do Stapletonów? I mnie prosili.

Może mnie pan zechce zaszczycić swojemi odwiedzinami? Miałem ochotę odmówić ze względu na sir Henryka, ale przypomniałem sobie, że jest zajęty korespondencyą; nie mogłem mu dopomódz, a z drugiej strony, Holmes kazał mi poznawać sąsiedztwo. Więc przyjąłem zaproszenie pana Stapleton i weszliśmy razem na ścieżkę.

Jest trzecie wejście przez altanę, na drugim końcu alei. Czy sir Karol doszedł do tej altany? Nie; znaleziono go o pięćdziesiąt łokci od niej. A teraz, zechciej mi pan powiedzieć, doktorze Mortimer będzie to szczegół ważny czy ślady, któreś pan spostrzegł, pozostały na żwirze, czy na trawie? Nie mogłem dojrzeć śladów na trawie. Czy ślady były po tej samej stronie, co furtka? Tak, po tej samej.

Znając te dwa fakty, miałem w ręku oręż, który mógł mi pomódz do wyjaśnienia tej krwawej zagadki. Nie mogłem podzielić się zdobytemi wiadomościami z baronetem, albowiem doktor Mortimer pozostał do późnej nocy. Nazajutrz jednak przy śniadaniu opowiedziałem sir Karolowi te okoliczności i spytałem, czy chce mi towarzyszyć do Coombe-Tracey.

Bynajmniej nie za późno odrzekł swobodnie zapytany, od godziny dziś tak rojno, niby u ministra... Dojść do Jego Ekscelencyi nie mogłem... z ukłonem, dokończył ironicznie. A... tak. Rzeczywiście. Żegnają mnie czule, w tym samym tonie odparł z uśmiechem Dzierżymirski.

Nie mogłem iść do domu; niewysłowiony lęk, obawa samotności, obawa spokoju i martwoty gryzła mię nieustannym, prawie fizycznym bólem. Ale o pierwszej zamknięto kawiarnię i musiałem wyjść. Poszedłem wprost przed siebie i zacząłem błądzić. Bez celu, pierwszą lepszą ulicą, która się nawinęła, przez bulwary, przez place, przez zaułki.

Słowo Dnia

spoglądający

Inni Szukają