Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 7 września 2025
Gdyby nie twoje, hrabio, odwiedziny, Ja sam-bym w łóżku był już od godziny. *Parys.* Pora żałoby nie sprzyja zalotom; Dobranoc, pani, poleć mnie swej córce. *Pani Kapulet.* Najchętniej, zaraz jutro ją wybadam; Na dziś zamknęła się, by żal swój spłakać. *Kapulet.* Hrabio, za miłość naszego dziecięcia Mogę ci ręczyć; mniemam, że się skłoni Do mych przełożeń, co więcej, nie wątpię.
Kiedy się już do woli napili, najedli, Zwierza na wóz złożyli, sami na koń siedli, Radzi wszyscy, rozmowni, oprócz Assessora I Rejenta, ci byli gniewliwsi niż wczora, Kłócąc się o zalety, ten swéj Sanguszkówki, A ten bałabanowskiéj swéj Sagalasówki.
Kiedy ty niechcesz mnie na ślubie mieć... podjęła gorączkowo to choć ty mi jedną łaskę zrób! Niewiele ja pieniędzy mam, ale to co jest!... weź!.. zda ci się na jutro!... weź!... Ręce wyciągnięte trzymała wciąż, błagalną linią wśród światła się znacząc. Wicek uczuł w piersiach dziwne ściśnienie. Nie! odpowiedział nie... pieniędzy twoich nie chcę! Ona targnęła się, jakby uderzona biczem.
Dziewka się tak przelękła, Na kolana aż uklękła. „Dziewko, dziewko, nie lękaj się, Do kościoła, spowiadaj się, Do kościoła, do spowiedzi, A siedzi tam kapłan Boży.” Dziewka próg przestępuje, Ziemia się pod nią rozstępuje. Tam się długo spowiadała, Aż się w proch rozsypała. I przyjechał coś za pan, W takiéj postaci jak szatan. I złapał ci ją za włosy, Wrzucił ci ja w grób najgłębszy.
*Romeo.* Znowu mi będziesz prawił o wygnaniu. *O. Laurenty.* Dam ci broń przeciw temu wyrazowi; Balsamem w przeciwnościach filozofia; W tej więc otuchę czerp, będąc wygnanym. *Romeo.* Wygnanym jednak! o, precz z filozofią! Czyż filozofia zdoła stworzyć Julię? Przestawić miasto? Zmienić wyrok księcia? Nic z niej: bezsilna ona, nie mów o niej. *O. Laurenty.* Szaleni są więc głuchymi, jak widzę.
Przepraszać, że jéj kroków śledziłem ukradkiem; I dziękować, że byłem jéj dumania świadkiem; Tyle ją obraziłem! winienem jéj tyle! Przerwałem chwilę dumań: winienem ci chwile Natchnienia! chwile błogie! potępiaj człowieka, Ale sztukmistrz twojego przebaczenia czeka! Na wielem się odważył, na więcéj odważę! Sądź! tu ukląkł i podał swoje peizaże.
Zapanowało chwilę ciężkie, ołowiane milczenie. Ach, ale przepraszam najmocniej księdza dobrodzieja uprzejmie przerwał pierwszy młody człowiek w tej chwili podwieczorek podać każę, ksiądz dobrodziej utrudzony drogą, głodny zapewne!... i Krasnostawski ku drzwiom się skierował pośpiesznie. Nie, dziękuję ci, panie Bolesławie! Jechać muszę... Już? zdziwił się młody plenipotent.
Wieża, z której dzwon o milę donosi, Już pogrzeb piątym pokoleniom głosi. Gdy tak na wszystkie poglądają strony, Jan się zapytał, na laskę schylony: »Jak ci się zdaje to nasze siedlisko? Chata Wiesława już tu bardzo blizko«. Ale Halina w jedną patrzy stronę; Bijące łono, usta otworzone Poznać dawały wielkie zadumienie, Błogie się w serce cisnęło wspomnienie.
Nie byli to gromad wodzowie, lecz jedni z najmniejszych. Kiedy więc cieśle postawili krzyże na wysokiém wzgórzu sniegowém, odezwał się głos z nieba jakoby wicher, pytając: co czynicie? lecz go ci ludzie nie przelękli się.
Dni nasze jak dni motylka: Życiem wschód, śmiercią południe; Lepsza w kwietniu jedna chwilka. Niż w jesieni całe grudnie. Czy dla bogów szukasz datku, Czy dla druha lub kochanki, Upleć wianek z mego kwiatku, Wianek to będzie nad wianki. =Ja.= W podłej trawce, w dzikim lasku Urosłeś, o kwiatku luby! Mało wzrostu, mało blasku, Cóż ci daje tyle chluby? Ni to kolory jutrzenki, Ni zawoje tulipana.
Słowo Dnia
Inni Szukają