Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !

Zaktualizowano: 10 października 2025


Tirez vous de l'affaire!... powtórzył, lecz ona, nie odwracając nawet głowy, otworzyła drzwi i zniknęła w ciemnej głębi salonu. Po chwili trzask zamykającej się bramy doleciał przez wpół uchylone okno. Seweryn chciał biedz za kobietą, której bladość i milczenie dziwnie nań podziałały, lecz... egoizm przemógł. Z uczuciem niewysłowionej błogości usiadł na fotelu, oddychając ciężko.

Seweryn bowiem skwapliwie chwytał za włosy każdą okazyę i umiejętnie czynił legion kochanek z tych mężatek spragnionych nowości, ciekawych występku a kryjących dyskretnie łzy i rozpacz w chwili zerwania.

Gdy Seweryn zbliżał się do ławki, kobieta uśmiechała się przyjaźnie, pod purpurową osłoną rozpiętej parasolki, i głośno przywoływała córeczkę. Sewerciu! przywitaj się z... panem! Dziecko dygało, wyciągając tłustą łapkę a kobieta spoglądała pogodnie w twarz mężczyzny, który odpowiadał jej również tym spokojnym, prawdziwie męzkim uśmiechem.

Wreszcie Seweryn zmienia pozycyę i usiłuje dojrzeć maluchną plamkę czerwieniącą się pod lewem uchem. Nic innego, tylko to Klara... a prosiłem... prosiłem. Paul! Słucham, jaśnie panie. Zobacz! co ja mam pod lewem uchem? Plamkę, jaśnie panie. Plamkę? Plamkę. Pewnie mnie... coś ukąsiło! Pewnie jaśnie pana coś ukąsiło? Daj kremu ogórkowego, może zniknie! Może zniknie, jaśnie panie.

Paweł rozesłał na podłodze ceratę, poczem rozwinął i ustawił gumową balię a przy niej rodzaj polewaczki z kauczukowym wężem. Peniuar wygrzany? Wygrzany, jaśnie panie! Seweryn powoli zdjął kurtkę i za chwilę tors jego muskularny, wspaniały, lśniący zabłysnął w półcieniu pokoju. Promień słońca ślizgał się po tem różowem ciele o ciemnawych, sinawych tonach.

Dokoła stołu kilka krzeseł wyplatanych i dwa wysokie foteliki dziecinni: z zasuwanemi linijkami. Na jednym poduszeczka czerwona perkalowa i przewieszony przez poręcz śliniaczek szydełkowy, nawleczony czerwoną tasiemką. Wszystko to jednym rzutem oka objął Seweryn.

Wreszcie rzecz dziwna, Seweryn odczuwał jakby z jego wnętrza coś się oderwało i poruszało się teraz w małych a silnych członkach tej istoty, nurtowało kędzierzawą głowę, objawiało się w suchych, urywanych zdaniach, wyrzuconych z tej klatki dziwnie wydętej pod cienką tkaniną białej flaneli.

Za chwilę słychać było donośny głos dziecięcy: Mamo!... jakiś o mieszkanie! To pokaż! odezwał się głos kobiecy z głębi mieszkania wychodzący. Seweryn wszedł do przedpokoju i zamknął za sobą drzwi wchodowe. Zapach gotującej się brukwi i topionego masła uderzył go na wstępie. Kuchnia musi być blisko wyszeptał z niezadowoleniem.

Jakieś szare, smutne światło płynęło przez szyby przysłonięte japońską siatką, po której latały z podniesionemi skrzydłami dziwaczne ptaki. Seweryn skrzywił się i trochę przygasłemi oczami powlókł dokoła. Jakkolwiek szarawe cienie włóczyły się po kątach, mieszkanie to wydało mu się po prosta rajem. Taka cisza, taki spokój panujący nawet po za oknami!

Słowo Dnia

galileusza

Inni Szukają