United States or Bulgaria ? Vote for the TOP Country of the Week !


Ach, czemuż, czemuż nie wolno mi kochać ciebie, najdroższa? wyrzucił z siebie Krasnostawski wymówkę, pełną goryczy. Ja bym cię ozłocił, klęczał przed tobą zmiatał proch u stóp twoich!.. Jeździec z koniem, jak huragan, wpadli we wrota i na dziedziniec małego dworku. Zatrzymali się... Krasnostawski zeskoczył z kasztanka i huknął donośnie.

Nagle koło ich rozprzęga się gwałtownie, milkną pozostawiają w zapomnieniu zupełnem pomnik i znajdującego się u stóp jego człowieka. Momentalnie, szybko, ustawiają się składnie w dwa szeregi, pochylają z gracyą i pokorą, szacunku pełną, w powitalnym ukłonie...

Profesor przechadzał się dostojnie, pełen namaszczenia, wzdłuż pustych ławek, wśród których rozrzuceni małymi grupkami, rysowaliśmy coś w szarym odblasku nocy zimowej. Było zacisznie i sennie. Gdzieniegdzie koledzy moi układali się do snu. Świeczki powoli dogasały w butelkach. Profesor pogrążał się w głęboką witrynę, pełną starych foliałów, staromodnych ilustracyj, sztychów i druków.

Przestrzeń sklepu rozszerzyła się w panoramę jesiennego krajobrazu, pełną jezior i dali, a na tle tej scenerii ojciec wędrował wśród fałd i dolin fantastycznego Kanaanu, wędrował wielkimi krokami, z rękoma rozkrzyżowanymi proroczo w chmurach, i kształtował kraj uderzeniami natchnienia. A u dołu, u stóp tego Synaju, wyrosłego z gniewu ojca, gestykulował lud, złorzeczył i czcił Baala, i handlował.

Działo się to w toku konwersacji, z powagą i wytwornością, która najryzykowniejszym punktom tych badań odbierała dwuznaczny ich pozór. Odsuwając pończoszkę z kolana Pauliny i studiując rozmiłowanymi oczyma zwięzłą i szlachetną konstrukcję przegubu, ojciec mój mówił: Jakże pełna uroku i jak szczęśliwa jest forma bytu, którą panie obrały.

Królewna Czarnych Wysp, podwójną bielą rąk Rozwidniająca zmierzch w miłosnych żądz pośpiechu, Rozdawczyni snów i mąk, Pełna zdrady, pełna grzechu, Całująca własne dłonie, Zanim czar utracą w zgonie, Dziś o północy w ogrodzie, W kwiatach, w rosach, w cieniu, w chłodzie Umarła.

W jednej chwili lineatura jego twarzy, dopiero co tak rozwichrzona i pełna wibracji, zamknęła się na spokorniałych rysach. On herezjarcha natchniony, ledwo wypuszczony z wichru uniesienia złożył się nagle w sobie, zapadł i zwinął. A może wymieniono go na innego. Ten inny siedział sztywny, bardzo czerwony, ze spuszczonymi oczyma. Panna Polda podeszła i pochyliła się nad nim.

Dzierżymirski patrzył, przejęty mimowolnie do głębi powagą, skupienia pełną, i jakąś melancholią rzewną, wiejącą od tego grobu zmarłego geniusza despoty, śniącego tu cicho, zapomnianego jakby w samem sercu republikańskiego dziś Paryża. Nagle, gdy poruszony, niemy, stał tak, wciąż, zamyślony, drgnął gwałtownie.

Czego pan szuka?... Łyżeczki! A to po co? Zamieszać! A niemożesz pan palcem?... I zlazłszy z kolan nauczyciela, „wyjątkowedziecię zmieszało się z tłumem gości, depcząc po jedwabnych trenach dam i lakierkach mężczyzn. Pan Wentzel pozostał w swoim kąciku z filiżanką herbaty w ręku. Przed nim jakaś tęga brunetka prezentowała swą pełną szyję w oświetleniu płynącem z góry.

Pełna krytycyzmu i niełaski przyjmowała ich starania i umizgi, z jakimi przyklękały przed nią, przymierzając fragmenty sukni, znaczone białą fastrygą. Obsługiwały z uwagą i cierpliwością milczący idol, którego nic zadowolić nie mogło.

Słowo Dnia

leniwy

Inni Szukają