Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 5 października 2025
Na omszonym wilgotnym głazie, po którym jeszcze niedawno fala się ślizgała, siedli, trzymając się w pół i cisnąc ku sobie, gdyż zewsząd potok rwący im groził. Mniemane niebezpieczeństwo, które zewsząd niby ich otaczało w potoku pół łokcia głębokim, czarowało ją i zachwycało. Jak tu dobrze, jak pięknie najdroższy. Ubóstwiam ciebie.
W pokoju okna były otwarte, i panowało w nim powietrze rzeźkie, świeże, od gór płynące. Wchłaniając je z lubością, Dzierżymirscy poczęli gospodarzyć u siebie. Roman po chwili wziął się do zamykania okien, Ola zaś, zapaliwszy światło, zdjęła kapelusz i wolno poczęła się rozbierać. Lecz oto nagle podskoczyli oboje.
Wówczas to, po owym pierwszym balu, przestąpił on zaczarowany dlań dotąd próg salonów i zapamiętale bawić się począł. Życie, które prowadził, upajało go. Niepomny jutra szalał.
Może do mnie, pójdę i zobaczę... mruknął do siebie półgłosem pan January, i odstąpiwszy od okna, sięgnął kapelusz. W tej samej chwili wzrok jego przesunął się po ścianie, na której wisiała strzelba i przybory myśliwskie. Gowartowski spojrzał mimo woli na swój ubiór. Był w butach wysokich z cholewami, których dobę całą nie zmienił, pełen apatyi.
Postępowanie Turskiego jest nietylko okrutne, ale niemiłosiernie głupie, bo nie sądzę ani jednej chwili, aby naumyślnie chciał przykrość mi sprawić i dokuczyć. Doprawdy zgłupiał. Dnia 7 stycznia. Zwiedzaliśmy dziś Luwr. Poszedłem najpierw z Zaleską sam, a Turski dopiero później po wykładzie z nami w muzeum się spotkał.
Duży stół czysto był nakryty i symetrycznie zastawiony srebrnymi przyborami; na środku pyszniła się waza; pokrywa broniła jeszcze parze wydostać się z ukrycia i roznieść po pokoju woń podanej zupy.
Paweł na klęczkach posunął się po dywanie i podniósłszy ciastko, drugą ręką sięgnął po zostawione na sofie błękitne sznurowadło. Poczem wstał i ciągle spokojny i niewzruszony, plecionkę dyskretnie położył obok szyldkretowych szpilek w kącie tualety, a ciastko cisnął zręcznie skrzeczącej na balkonie papudze. Od dwóch tygodni poszukiwał Seweryn mieszkania.
Były to czyjeś kroki silne, przyśpieszone, idące po schodach, a coraz wyraźniejsze, bliższe... Niebawem rozległy się tuż za drzwiami, ucichły, i jakaś ręka wstrząsnęła lekko klamką, w ślad zatem zaś rozległo się trzykrotne pukanie.
Takim podłoga kobiercem osuta, Takie po ścianach rozwisłe bisiory, Z liściem ze srebra i kwieciem ze złota: Nad dzieło bogiń, nad smug różnowzory Cudniejsza branek Lechickich robota. W kratach u niego szklanne okienice, Przywoźne kędyś aż od ziemi końca, Błyszczą, jak polskich rycerzy zbroice, Albo jak Niemen, przed oczyma słońca Z pod śniegu zimne gdy odsłoni lice.
Ona, ta nieprzejednana, zagrała z nim komedyę; za mało jej było dziewięciu tysięcy, które jej pono dawał, najbezczelniej okradła go więc, po prostu na całe dwadzieścia i siedm, znajdujące się w portfelu. Topolski jednak wobec powyższego faktu, po głębszem wniknięciu w siebie, decyduje, że bądź co bądź pozbył się baby...
Słowo Dnia
Inni Szukają