United States or Réunion ? Vote for the TOP Country of the Week !


Lecz tu w kościele, przed ołtarzem oświetlonym jarząco, w chłodnej atmosferze świątyni jakaś moc wstępuje w nią powoli, lecz moc to jakaś dziwna, jakby boleść jej umniejszająca. Nie modli się a przecież zda jej się, że ktoś dokoła niej szepcze modlitwy, pacierze... Nie modlitwy to jednak szepczą dokoła, tylko żarty, uwagi, słowa ciekawości.

Przejmujący, cienki, zimny deszcz orzeźwił mię z resztek trunku i niezdrowych zapachów. Gardząc ofertami usłużnych dorożkarzy, szedłem wolno, wdychając wilgotne powietrze najpierwszego ranka. Z tym dniem wschodzącym czułem jakąś błogość miłą, jaką odczuwa podróżny, gdy z dalekiej drogi wraca w rodzinne, ciepłe strony.

Księżyc świecił jasno, pędzili galopem drogą, którą musiała uciekać dziewczyna, jeśli podążyła do domu. „Ujechali z półtory mili, gdy spostrzegli nocnego pastucha. Pytali go, czy nie widział brytanów. Wystraszony, odparł, że przed chwilą biegły za jakąś dziewczyną. „Ale widziałem coś więcej mówił.

Ale zgiełk monotonny jakąś zadumę smętną w niej rozkołysał, gdyż umilkła, zamyśliła się i pochyliła główkę, patrząc na piany, tańczące po fali. Na miękką linię jej ramion i szyję odsłoniętą upadł, wymknąwszy się z liści, blask słoneczny, pełen zielonawych refleksów i śniadą nieco jej płeć rozświecił tysiącem iskierek złotych.

Żadne odkrycie i żaden wynalazek nie powstaje odrazu doskonałym, ale doskonali się stopniowo; z drugiéj znowu strony żaden wynalazek lub odkrycie nie jest dziełem jednego człowieka ale wielu ludzi, z których każdy dodaje jakąś cząsteczkę od siebie.

A więc najprzód zdało się śpiącemu, leci on w przestrzeń bez końca, ciemną i mroczną, unoszony niewidzialną jakąś siłą...

I myśląc o niej, czuł jakąś litość nad jej osamotnieniem, litość, do której przyznać się sam przed sobą wstydził, cały przejęty pogardą dla rozpusty ulicznej, dla sprzedaży ciała i targu o miłosną pieszczotę. Ona tymczasem, gryzła się i truła pogardą brata i jego ucieczką w chwili gdy w niej serce kołatało jak dzwon i piersi mało nie rozsadziło...

A gdy wreszcie porzucona, zapomniana przez swego uwodziciela, któremu oddała z jakąś pokorą klejnot swego dziewictwa, uczuła się matką doznawała głuchej nienawiści, gniewu na samą myśl o tym człowieku. Nie napastowała go, nie chodziła za nim, urodziła dziecko, zacisnąwszy zęby i w duszy swej zaczęła gromadzić całe morze jadu, które groziło lada chwila wylaniem.

Jakaś parodystyczna pasja, jakaś zaraza śmiechu opanowała gawiedź. Jakże można było żądać powagi od nich, od tego ludu kołatek i dziadków do orzechów! Jak można było żądać zrozumienia dla wielkich trosk ojca od tych młynków, mielących bezustannie kolorową miazgę słów!

I spotka wołała kumcia, składając palce jako ta dziewczyna przysięgała sobie, że go spierze i do ołtarza mu dostępu nie da. Co, Honorka? nie darujesz? Nie daruję! powtórzyła zdławionym głosem dziewczyna. Lecz tu i owdzie przyciszone śmiechy odzywać się zaczęły. Już i u ołtarza wiedziano, że będziepublika” i jakaś dziewczyna z dzieckiem ślubaresztowaćbędzie.

Słowo Dnia

suchą

Inni Szukają