Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !

Zaktualizowano: 2 września 2025


Kilka razy słyszałem jego kroki w korytarzu o jednej i tej samej godzinie. Więc może co nocy chodzi do okna? Może. W takim razie schwytamy go na gorącym uczynku i przekonamy się o celu jego wędrówek. Ciekaw też jestem, jakby postąpił Holmes na naszem miejscu? Sądzę, że zrobiłby to samo, co pan zamierzasz odparłem. Boję się tylko, aby Barrymore nie usłyszał naszych kroków.

Słuchacze zainteresowali się opowieścią i przez kilka tygodni, tajemnicza dama unosiła się, jak mistyczne zjawisko po nad głowami mężczyzn. Powoli zapomniano o niej. Irek przestał mówić, znużony własnem kłamstwem. Minęło kilka miesięcy. Nagle przypomniano sobie tajemniczą damę i rzecz naturalna, zapytano o nią Lewka.

I teraz siedzi na wilgotnej ławce, tuż pod krzakiem bzu, który dopiero pączki wypuszczać zaczyna. Dokoła, kilka chudych drzewek wznosi swe bezlistne gałęzie, pies jakiś błąka się po trawnikach, grzebiąc łapami w czarnej ziemi, poprzecinanej wązkiemi paskami zieloności. W powietrzu unosi się ciepła wilgoć, która piersi smutkiem tłoczy i moc wspomnień nasuwa.

Tyle wiem, że w najkrytyczniejszej chwili usłyszeliśmy od lewej strony tentent konnicy, pędzącej galopem i w kilka minut potem owa druga baterja zamilkła, gdyż była zdobytą.

Na ulicy czerniało kilka dorożek, rozjechanych i rozklekotanych jak kalekie, drzemiące kraby czy karakony. Woźnica nachylił się z wysokiego kozła. Miał twarz drobną, czerwoną i dobroduszną. Pojedziemy, paniczu? zapytał. Powóz zadygotał we wszystkich stawach i przegubach swego wieloczłonkowego ciała i ruszył na lekkich obręczach. Ale kto w taką noc powierza się kaprysom nieobliczalnego dorożkarza?

Pan Emil obojętnie przerzucił kilka biletów. Aaa!.. zadziwił się głośno przy jednym z nich, poczem odłożył wszystko na bok. Frak od krawca przynieśli? zapytał jeszcze wyprasowany? W sypialni u jaśnie pana powiesiłem objaśnił mały lokajczyk. Dobrze.

Przeszli już kilka komnat; Gerwazy w milczeniu Tu wzrok na ścianie wstrzymał, ówdzie na sklepieniu, Przywołując pamiątkę tu smutną, tam miłą; Czasem jakby chciał mówić «wszystko się skończyło» Kiwnął żałośnie głową; czasem machnął ręką.

Może w następnym liście zdołam rzucić na nie światło. Byłoby najlepiej, gdybyś mógł sam przyjechać. Wyjątek z dziennika doktora Watsona. Do tego punktu w mojem opowiadaniu posiłkowałem się listami, pisywanymi do Sherlocka Holmes. Odtąd, dla odświeżenia pamięci, muszę zaglądać do mego dziennika z owego czasu. Przytoczę kilka ustępów, zaczynając od dnia, następującego po naszym pościgu.

Znamy część wszechświata w któréj mieści się 270 miljonów słońc, znamy ziemię a na niéj kilka lądów wielkich, tysiące wysp, ogromne obszary mórz i oceanów, mnóstwo gór, rzek, jezior, kopalń, lasów, pustyń, a znamy nie tylko ich położenie, ale także i wymiary, bogactwa jakie mieszczą w sobie, cechy charakterystyczne któremi jedne od drugich różnią się.

Lubiła łakocie i miała pod poduszką kilka daktyli, które jadła, przebudziwszy się w nocy, chichocząc się jak szalona. Przepadała za wanilią i miała jej zawsze pełne kieszenie, lubiła grać w loteryjkę przytem szachrowała dość zręcznie.

Słowo Dnia

mijając

Inni Szukają