United States or Finland ? Vote for the TOP Country of the Week !


Na klęczkach każdą chwileczkę błagałem Mówiąc: „chwileczko o zostań na chwilę! „Tak mi niebiesko tak domowo-mile! „Lecz niech raz czuję, że nie znikniesz lotemNiech raz się dotknę ciebie znikniesz potem!” I nigdy, nigdy żadna z godzin tyla Wysłuchać prośby nie chciała serdecznéj! Żadna mi w ręce nie dała się chwila Żadnéj godziny nie miałem ja wiecznéj!

Szeroka taśma ukraińskiego szlaku, rozjaśniona na chwilę, znikła i czarność jeszcze większa zawisła nad polami, stepami i krzyżami kurhanów. W milczeniu nocy, pełnem zagadek i szeptów tajemniczych, wszystko dokoła zapadło w sen twardy i cichy.

Nie spodziewała się podobnego zwrotu w rozmowie banalnej przeciętnego salonowca, za jakiego wzięła nowego gościa, zamyśliła się zatem chwilę, umilkła, i dopiero, w parę minut później, przypomniawszy snać sobie obowiązki gospodyni, uprzejmie bardzo zwróciła się do Topolskiego.

Jedne z nich brzmiały basem, inne kwiliły wiolinem, lub brzęczały melodyjnie, łącząc w sobie te dwa melodyjne klucze, a bijąc w ten sposób, zdawały się mierzyć w milczeniu chwile czyjegoś może szczęścia... Niedyskretne, ciekawe, promienie księżyca zaszkliły się jasnem światłem na taflach szyb hotelowych, dawnego pałacu Dandolo.

I rzeczywiście kręcąca się po domu z wesołą piosenką na ustach, ubijająca piankę w kuchni, przyszywająca guziki do mężowskiego palta lub nicująca krawaty, była uosobieniem kochającej żony i „milutkiejkobiety. Miewała jednak chwile, w których przychodziły jej na myśl poważniejsze refleksye. Naprzykład po przeczytaniuPani Bovaryzamknąwszy książkę, usiadła u nóg męża.

Obejmując sale wzrokiem, dłuższą już chwilę stał tak Dzierżymirski, a na twarzy jego, w ślad za pewnym jakby odblaskiem wewnętrznej próżności, zawitał teraz melancholijny cień...

Popchnął silnie, głową o parkan uderzyła. Ta za co ty mnie walisz? Wicek, za co? Za twoje łajdactwo! Ta cóż robić?... kiedy już tak jest! teraz już nikt tego nie odmieni! Milczeli chwilę oboje. Wiatr drzewami za parkanem kołysał. Latarnia naftowa, na słupach za pomocą sznura zawieszona, pośrodku uliczki się chwiała, cała żółta, smutna, jakby mgłą przysłonięta.

Nie będzie lepiej westchnął pan January nie będzie... to tylko na chwilę... Znów przestał, i zaczerpnąwszy powietrza, ciągnął dalej, uczyniwszy jednocześnie prawą ręką ruch zniechęcenia pełny.

Za chwilę słychać było donośny głos dziecięcy: Mamo!... jakiś o mieszkanie! To pokaż! odezwał się głos kobiecy z głębi mieszkania wychodzący. Seweryn wszedł do przedpokoju i zamknął za sobą drzwi wchodowe. Zapach gotującej się brukwi i topionego masła uderzył go na wstępie. Kuchnia musi być blisko wyszeptał z niezadowoleniem.

Słowo Dnia

suchą

Inni Szukają