Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 19 października 2025
I Roman, przebiegając spojrzeniem w duchu to wszystko, mówił do siebie jednocześnie: Dziwnem jednak jest to życie nasze... O, jakże dziwnem !.. Gdyby nie to złoto, a później Monte Carlo, Ola i śmierć jej ojca, oraz dziedzictwo po nim, nie byłbym przecie nigdy tem, czem dziś jestem!.. Przepastna ironia koło bez wyjścia!..
Moje panieńskie nazwisko było Seldon, a to mój brat młodszy... Psuliśmy go za jego lat dziecinnych, wszystko mu było wolno, więc nabrał przekonania, że świat istnieje dla jego przyjemności... Gdy dorósł, wdał się w złe towarzystwo, zaczął hulać i jeszcze gorzej... Wpędził naszą biedną matkę do grobu, a nasze nazwisko błotem obryzgał.
Terajewicza znałem, co idąc na dziki Niebrał nigdy innego oręża prócz piki! Budrewicza co chodził z niedźwiedziem w zapasy: Takich mężów widziały niegdyś nasze lasy! Jeśli do sporu przyszło, jakże spór godzili? Oto obrali sędziów, i zakład stawili. Ogiński sto włók lasu raz przegrał o wilka, Niesiołowskiemu borsuk kosztował wsi kilka!
#O Polskę Módlcie Się Dziatki.# Dziateczki Polskie, pójdźcie kochane, Razem paciorek zmówimy, Uciszcie Wasze buziaki rozśmiane: Za Polskę się pomodlimy. Grzecznie, poważnie, pobożnie, szczerze Litanię do Bożej Matki Niech zmówią, serca wznosząc w ofierze Wszyściuchne tu nasze Dziatki.
I śnią mu się nasze twarze, niby niczyje, Ręce nasze krwawe i lewe i prawe, I to życie, co po śmierci nie wie, gdzie żyje, Jeno szuka siebie po własnym pogrzebie. Mówmy wobec jego zgonu To, co mówi dzwon do dzwonu Późnym wieczorem. Nie zakłóćmy snu bożego, bożej niemoty! Któż Boga obudzi pierwszy z pośród ludzi? Kto rozepnie w jego cieniu swoje namioty?
Pognali! Myśmy zostali przy naszych armatach, nic nie robiąc, a nawet nic nie myśląc. Artylerja niedawno tak ruchliwa i hałaśliwa, zdawała się jak skamieniała. Dusze nasze uleciały daleko i usiadły na ostrzach grotów ułańskich. Oto już blizko są Moskali! Już moskiewskie szeregi rozwijają się, aby ich przyjąć.
Tak wędrowaliśmy z matką przez dwie słoneczne strony rynku, wodząc nasze załamane cienie po wszystkich domach, jak po klawiszach. Kwadraty bruku mijały powoli pod naszymi miękkimi i płaskimi krokami jedne bladoróżowe jak skóra ludzka, inne złote i sine, wszystkie płaskie, ciepłe, aksamitne na słońcu, jak jakieś twarze słoneczne, zadeptane stopami aż do niepoznaki, do błogiej nicości.
Słowo Dnia
Inni Szukają