Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 17 września 2025
Ależ, niegodziwy, Za co ty mego zabiłeś krewnego! Za to, że krewny niegodziwy zabić Chciał mego męża. Precz, precz, łzy niewczesne! Spłyńcie do źródła, które was wydało; Dań waszych kropel przypada żalowi, A nie radości, której ją płacicie, Mój mąż, co Tybalt go chciał zabić, żyje, A Tybalt, co chciał zabić mego męża, Śmierć poniósł; w tem pociecha. Czegóż płaczę?
Roman i Ola, zapatrzeni, stali nieruchomo, w milczeniu. Otulony ciszą bezmiarów, tchnący spokojem idącego wieczora, zachwycał ich ten krajobraz. Spojrzyj-no, jak smacznie zajadają sobie nasi brudni włosi swoje "pranzo" rzekła nagle do męża Ola, wskazując ręką spiętrzoną u stóp ich, wśród wąskich kanałów, Wenecyę, i ścieśnione dachy jej domów, gdzie na werandach spożywano właśnie posiłek.
Krzyżactwo, długiej niecierpliwe bitwy Na wierzchu góry stojący odwodem Ostatni hufiec pędzą w środek Litwy; Komtur ich wiedzie, sam uderza przodem; A zmordowanych długiemi gonitwy, Gdy naparł świeżym i dzielnym narodem, Łamią się szyki Krzyżactwo zwycięża, Wtem z góry zagrzmiał straszliwy głos męża. Ku niemu wszystkich podnoszą się oczy.
Książęca para, kiedy ją okoli Służebne grono, jak w poziemym lesie Sąsiednia para dorodnych topoli, Nad wszystkich głowę wystrzeloną niesie. Twarzą podobna i równa z postawy, Sercem też całem wydawała męża.
W ręku trzymała kawałek newchatelu, lecz nie gryzła go, ale pogrążyła się w zadumie. Mąż, czytając „Kuryera”, nie przerywał ciszy. Wiesz, Raku wyrzekła nareszcie ta kobieta to zdradzała męża... niegodziwa, prawda? Hm odparł zagadnięty jeżeli mąż był niedołęga... Lecz nie mógł dokończyć. Żabusia porwała się nagle jak szalona.
W tej samej chwili młoda kobieta ruchem łagodnym, a wdzięku pełnym, położyła swą rączkę drobną na ręku męża.
Ja naleję!... dodawała matka biedactwo przeziębło, gotowa zachorować... Ale Żabusia siedziała już na kolanach męża i śpiewała: Jechał pan Za nim chłop... Nabuchodonozor uszczęśliwiony, opierał swą główkę o suknię, patrząc w oczy matki, w której gasły kolejno zmysłowe ogniki. Masz dziesięć groszy wołała Żabusia, dając mężowi monetę idź, zabaw się ty teraz... biedny... Raku! =Koteczek.=
Ach, ja nie myślałem o tem zgoła... Męża powinno się kochać... Zresztą uśmiechnął się złośliwie użyła pani czasu przeszłego... Kochałam, j'ai aimé ciągnął ironicznie, wszak, o ile mnie pamięć grammatyki francuzkiej nie zawodzi, to passé défini... zaakcentował wyraz ostatni.
Ona patrzyła jeszcze długą chwilę, zdumiona, przerażona powtarzając cichutko: Koteczek? koteczek? Lampka przed Matką Boską dopalała się prawie, a nikt nie myślał o dolaniu oliwy. Cicho było bardzo w sypialnym pokoiku. Obadwa łóżka małżeńskie były próżne, choć już druga wybiła na kuchennym zegarze. Józia, bosa i w koszuli, siedziała skulona na oknie, czekając na powrót męża.
Nie przyznawała się jednak głośno, bo to było niepodobnem, ale w każdem jej spojrzeniu, ruchu, słowie przebijała się bezgraniczna miłość i przywiązanie. Helding mimowoli zajął stanowisko męża kochanego i czuł się dobrze w tej roli. Nie zrozumiał jednak, jak w straszną grę grała Makenowa, narzucając tak światu swego kochanka.
Słowo Dnia
Inni Szukają