Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 1 czerwca 2025
Dozwalał sprzątać w swoim pokoju i przewracać materace na drugą stronę, fajkę ostentacyjnie zawieszał na gwoździku i palił damskie papierosy, mówił cieniuchnym głosem, dobierając słów a oglądając lampę, deklarował, że „już się wszystko skończyło i on, Dyńdzio, zabiera się do pracy...” Ojciec zwykle, z początku, sceptycznym wzrokiem śledził zmianę w postępowaniu syna.
Kobiety z uśmiechem wdzięczności przyznawały Sewerynowi słuszność, dziecko miało nazwisko i prawo do majątku, matka nie traciła względów i szacunku świata a prawdziwy ojciec usuwał się w cień, zacierając ręce!... Jedna tylko żona urzędnika kolejowego stawiła mu się opornie i wprawiła go przez pewien czas w kłopot niemały swem głupiem sentymentalnem postępowaniem.
Matka płakała po kątach a ojciec targał wąsy, patrząc na opustoszałe ściany, w których tkwiły gdzieniegdzie haki lub zwieszały się porwane liny. Wreszcie dnia jednego zajechała z hukiem przed dom dorożka i wysiadł z niej Kundel, rozczochrany, obdarty, wychudły.
Wzbił się piekielny tuman piór, skrzydeł i krzyku, w którym Adela, podobna do szalejącej Menady, zakrytej młyńcem swego tyrsu, tańczyła taniec zniszczenia. Razem z ptasią gromadą ojciec mój, trzepiąc rękoma, w przerażeniu próbował wznieść się w powietrze.
Na białym obrusie rozstawiono filiżanki a stary ojciec upominał pokojówkę: A uważaj, aby samowar gotował się dobrze, bo pani pewno zmarznięta powróci... A matka układała sucharki, chowając lepiej lukrowane na spód, aby tylko dla Żabusi się zostały. Zimno jest, gdzie też ona tak długo bawić może? wyrzekł wreszcie mąż.
Z dziwnym wzruszeniem próbowało się nowego echa, napoczynało się je z ciekawością, jak w chłodny i trzeźwy poranek babkę do kawy w przeddzień podróży. Ojciec mój siedział znowu w tylnym kontuarze sklepu, w małej, sklepionej izbie, pokratkowanej jak ul w wielokomórkowe registratury i łuszczącej się bez końca warstwami papieru, listów i faktur.
Był to rodzaj klepsydry wodnej albo wielkiej fioli szklanej, podzielonej na uncje i napełnionej ciemnym fluidem. Mój ojciec łączył się z tym instrumentem długą kiszką gumową, jakby krętą, bolesną pępowiną, i tak połączony z żałosnym przyrządem nieruchomiał w skupieniu, a oczy jego ciemniały, zaś na twarz przybladłą występował wyraz cierpienia czy jakiejś występnej rozkoszy.
To, pani marszałkowo, że z panem Gowartowskim jest źle... i Krasnostawski, spuściwszy znów wzrok, ciągnął dalej: Pannę Olę, jak pani marszałkowej wiadomo, ojciec kochał bardzo, prawie, że bałwochwalczo; otóż skutki wypadków ostatnich bardzo, bardzo silnie odbiły się na nim.
Bo i twój ojciec, choć lubił sam z siebie Wyciągać skrycie przyszłych dzieł osnowy; Jednak, nim gminne miecze ku potrzebie, Wprzódy ku radzie mądre wzywał głowy; Kędym ja nieraz z wolnem zdaniem siadał, A com umyślił, śmiało wypowiadał!
My wszyscy, którzy asystowaliśmy przy tym spotkaniu, przeżyliśmy chwilę wielkiej trwogi. Było nam nadwyraz przykro być świadkami nowego upokorzenia i tak już ciężko doświadczonego męża. Mój ojciec powstał z klęczek bardzo zmieszany, falą po fali zabarwiała się jego twarz coraz ciemniej napływem wstydu. Ale Adela znalazła się niespodzianie na wysokości sytuacji.
Słowo Dnia
Inni Szukają