Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !

Zaktualizowano: 16 października 2025


W ten sposób czas mijał. Powoli, stopniowo rozluźniło się ścieśnione gondol półkole... Z cichym wioseł szelestem i pluskiem ruszonej wody odpływały one jedne po drugich duże barki sąsiednich serenad ginęły również w oddali, śpiewy ich cichły... Kilka tylko z nich jeszcze rozbrzmiewało po kanale ostatnimi tony, a między innemi i barka, koło której kołysała się gondola Dzierżymirskich.

Wiekopomna wieżyca, zasłuchana jakby jeszcze w końcowy zamierający dźwięk dzwonu, przycichła; szarość, smutek i głusza rozsiadły się tu wokoło... W milczącą senną zadumę, we wspomnienia przebrzmiałe, zapadała powoli Campanile. Rojno i gwarno było dziś u marszałkowej nieprawdaż? Ha-ha-ha, wiedziałem doskonale, że się stawią wszyscy... Poczciwa jednak ta nasza światowa menażerya.... No, i cóż?

Na stawie była cisza zupełna i kołysało się tylko próżne czółno, które powoli wróciło do swej równowagi... =Gołąbki.= Gwarno było w „gołębnikupodczas tego fixu . Rozgruchotały sięgołąbki”, rozchichotały, wstążki fruwały naokoło ramion i szyi, jak prawdziwe skrzydła gołębie. I wszystkie, jakby się umówiły ubrały się biało, popielato, perłowo lub blado lila...

Arystokracya lwowska, złożona z galicyjskich hrabiów i baronów, podejrzliwie patrzyła na ten tabor książęcy, rozbijający swe namioty w szerokich salonach żydowskiej kamienicy; powoli wszakże przekonano się do sumiastych wąsów księcia, nadzwyczajnych mantyl księżnej, długich warkoczy księżniczek i ich kurhanowego tytułu.

Wreszcie, ośmielając się powoli, wyciągnęła z pomiędzy portyer poduszki i oszalała z radości, poczęła je ciskać po pokoju. Z puchu! aj, aj!... z puchu! wołała, gniotąc je w ręku i zanurzając twarz w szeleszczącą jedwabiem pościel. Na widok samowaru chwilę zamilkła, poczem podszedłszy ku niemu, z szacunkiem przyklękła i twarz swą rozpaloną do chłodnej blachy przykładać poczęła.

Matka zaś przesyła dyskretny półuśmiech w stronę francuzki, która prześlicznym żargonem z Montmartre rozpoczyna wykład greckiej mitologii. I powoli fałdzista suknia matki wdowy znika we drzwiach, z po za których dolatuje wystukiwane na fortepianie jakieśRéverieAschera. Pan Wentzel tymczasem szamocze się ze zdechłą myszą, starając się odczepić od portmonetki.

Uderzył trzykrotnie dzwonek, konduktor gwizdnął, lokomotywa odpowiedziała mu przeciągle pociąg ruszył powoli z miejsca. Do widzenia!... Powodzenia na nowej drodze życia!.. mówił pan Emil, uśmiechając się przyjaźnie, serdecznie ściskając dłoń Krasnostawskiego.

Słowo Dnia

galileusza

Inni Szukają