Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 24 lipca 2025
Matka płakała po kątach a ojciec targał wąsy, patrząc na opustoszałe ściany, w których tkwiły gdzieniegdzie haki lub zwieszały się porwane liny. Wreszcie dnia jednego zajechała z hukiem przed dom dorożka i wysiadł z niej Kundel, rozczochrany, obdarty, wychudły.
Matka ich pomimo całej zamożności, nie mogła podołać wydatkom na wszystkie potrzeby córek, a że wywoływało to zły humor, przeto pastwiła się nad swoją nieszczęsną pasierbicą Rózią, która dość często otrzymywała od niej potężnego szturchańca.
Rano odjechali wszyscy, odprowadzeni nawet na pociąg przez Dyńdzia, który od tygodnia zachowywał się przyzwoicie, prawie bez zarzutu. Nawet matka zaczęła się łudzić możliwością poprawy. Chciała mu na samem wyjezdnem zaproponować spowiedź, ale cofnęła się i postanowiła czekać. Kto wie, co się w tej mózgownicy gnieździło. Za to ojciec dał się unieść złudzeniu.
Widzisz ty Halino wysoką górę, A na téj górze klasztor fundują, A w tym klasztorze trzy groby stoją: W piérwszym grobie Pan Jezus leży, A w drugim grobie Matka Najświętsza, A w trzecim grobie święty Jan klęczy.
Po sprzątaniu Adela zapuszczała cień na pokoje, zasuwając płócienne story. Wtedy barwy schodziły o oktawę głębiej, pokój napełniał się cieniem, jakby pogrążony w światło głębi morskiej, jeszcze mętniej odbity w zielonych zwierciadłach, a cały upał dnia oddychał na storach, lekko falujących od marzeń południowej godziny. W sobotnie popołudnia wychodziłem z matką na spacer.
Otwierajcie! przyszli goście, I ochoczo w dom zaproście; Chociaż obcym, bądźcie radzi, Dobra nas tu chęć prowadzi« . Wyjrzała oknem od kądzieli matka.
Stoi a nawet zdjął kapelusz i ku nam powiewał... O!... teraz, wyciągnął chustkę i ciągle macha!... mówił biedny ojciec do cisnącej się gromadki, doprawdy, wygląda jak porządny człowiek. Kto wie! szepnęła matka, może Bóg go wreszcie raczy... i ręką opiętą w ciemną rękawiczkę, kreśliła w powietrzu znak krzyża... ot... matka!
Ták więc smok, upátrzywszy gniazdo kryiomé, Słowiczki liché zbiéra, á swé łákomé Gárdło páśie: tym czásem mátká szczebiece Uboga, á ná zbóycę co raz sye miece, Próżno: bo y ná sámę okrutnik zmiérza, A tá niebogá ledwé umyka piérza. Próżno płakać, podobno drudzy rzeczećie: Cóż prze Bóg żywy, nie iest próżno na świećie?
Gdy spodziewano się gości, Kundel obcinał paznogcie u lewej ręki i usiłował zaprowadzić porządek we włosach. Był to rozkaz ojca, rozkaz wypowiedziany dobitnie, urywanym suchym głosem. Głos ten oddziaływał na chłopca przynajmniej drobiazgowo i pozornie. Stary ma fajgle, trzeba go nabrać! A „nabierania” tego, więcej aniżeli zwykłej zuchwałości bała się szczególniej matka.
Włosy smażyły się i piekły na żelazku od rurkowania spódnic, nieruchome i mięsiste nozdrza rozciągane palcami, nabrały pewnych ruchów przy wciąganiu powietrza, warga zaś dolna ta nieszczęsna warga, miała rzeczywiście pozory zmysłowości „szalonej”. Irek, co robisz z ustami? wołała matka, cicha, potulna kobiecina, niemogąca pojąć jak zaszczytne stanowisko zająć ma jej syn w społeczeństwie.
Słowo Dnia
Inni Szukają