Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !

Zaktualizowano: 8 października 2025


Spokojnie i równomiernie, u rozstajnych dróg, przy krzyżu drewnianym, przesunęła się sennie, w jednego konia, dwukołowa bida, z siedzącą na niej skuloną postacią, i brzęcząc dzwonkiem, zginęła w mgłach porannych. Dziedzic Gowartowa westchnął, i minąwszy park oraz wioskę, boczną ścieżyną skierował się ku polom.

Czwałująca czereda zleciała na błonia, Gdy Hrabia ujrzał zamek i zatrzymał konia. Pierwszy raz widział zamek z rana, i niewierzył Że to były też same mury, tak odświeżył I upięknił poranek zarysy budowy; Zadziwił się Pan Hrabia na widok tak nowy.

Książkę rzucił na łóżko, poczem porwawszy za łeb konia, wsunął go w kąt tuż przy łóżku, które zapewne było jego miejscem spoczynku.

Wypuszczam na wiatr konia i nie szczędzę razów: Lasy, doliny, głazy, w kolei, w natłoku U nóg mych płyną, giną jak fale potoku; Chcę odurzyć się, upić tym wirem obrazów. A gdy śpieniony rumak nie słucha rozkazów, Gdy świat kolory traci pod całunem mroku, Jak w rozbitém zwierciedle, tak w mém spiekłém oku, Snują się mary lasów i dolin i głazów.

Chcę widzieć nie widziany”. Wtém leci z za rzeki Konna łowczyni strojna Diany odzieniem, Wstrzymuje konia, staje, zwraca się wejrzeniem Zapewne jechał za nią towarzysz daleki. Strzelec cofnął się, zadrżał i oczy Kaima Zataczając po drodze gorzko się uśmiechał, Drżącą ręką broń nabił, dąsa się i zżyma, Odszedł nieco, jakoby swej myśli zaniechał.

Tak szepcąc spiął ostrogi, koń leciał do dworu, Gdy zdrugiéj strony strzelcy wyjeżdżali z boru; Hrabia lubił myśliwstwo, ledwie strzelców zoczył, Zapomniawszy o wszystkiém prosto ku nim skoczył, Mijając bramę, ogród, płoty; gdy w zawrocie Obejrzał się, i konia zatrzymał przy płocie; Był sad Drzewa owocne zasadzone, w rzędy Ocieniały szerokie pole; spodem grzędy.

Słowo Dnia

cmentarza

Inni Szukają