United States or Seychelles ? Vote for the TOP Country of the Week !


Gwar dwojga młodych odbijał się echem po coraz to pustszym ogrodzie; śpiący dotąd spokojnie na ławce sąsiad ich, bezdomny biedak, zbudzony, zaklął z cicha i bez ceremonyi położył się na ławce, jak długi. Wespół z towarzyszem roześmiało się piękne dziewczę. Powstali.

Z liściem lakierowanym krótka i pękata, Jako kobieta mała, brzydka, lecz bogata? Czy zachwalony cyprys długi, cienki, chudy! Co zdaje się być drzewem nie smutku lecz nudy; Mówią że bardzo smutnie wygląda na grobie, Jest to jak lokaj niemiec we dworskiéj żałobie, Nieśmiejący rąk podnieść, ani głowy skrzywić, Aby się etykiecie niczém niesprzeciwić.

Zdawało mi się, że lada chwila drzwi się usuną i będzie można spojrzeć w ciemny, długi korytarz, w którym zwykle okropny przeciąg wieje. Gdziekolwiekbądź próbowałem patrzeć, po chwili musiałem zwracać oczy, aby się przekonać, że drzwi jeszcze choć czyniłem to bez strachu.

Zawszem widywał po drodze brzóz korę W brunatne pręgi i te same cienie Lip na murawie i żółtych motyli Nagłe w powietrzu skrzydeł rozdwojenie I nagły w trawę zlot, gdy do badyli Nóg się czepliwych przytwierdzają schwytem, I przykucnięte nad stawu błękitem Kaczki, co, naszą zaoczywszy trzodę, Niezgrabnie, piersią zsuwały się w wodę, I tłumy wróbli, co z głuchym łoskotem Sfruwały z płotu, aby tuż pod płotem W długi się szereg rozsypać na trawie.

Wiedziano w okolicy, że ten Pan niemoże Nigdy nigdzie stawić się w naznaczonéj porze, I dziś zaspał poranek, więc na sługi zrzędził, Widząc myśliwców w polu czwałem do nich pędził Surdut swój angielskiego kroju, biały, długi, Połami na wiatr puścił; s tyłu konno sługi W kapeluszach jak grzybki, czarnych, lśnących, małych, W kurtkach, w butach stryflastych, w pantalonach białych: Sługi które Pan Hrabia tym kształtem odzieje, Nazywają się w jego pałacu, dżokeje.

Zbliżałem się do wylotu, pełen niepokoju, gdzie też ona mnie wyprowadzi. Wyszedłem na szeroki, rzadko zabudowany gościniec, bardzo długi i prosty. Owiał mnie od razu oddech szerokiej przestrzeni. Stały tam przy ulicy albo w głębi ogrodów malownicze wille, ozdobne budynki bogaczy. W przerwach między nimi widniały parki i mury sadów.

Ubrany był w długi, poplamiony surdut, spodnie miał wystrzępione. Choć jeszcze młody wiekiem, był już przygarbiony; na jego twarzy malowała się dobra wola względem ludzi. Wchodząc, zobaczył odrazu laskę w ręku Holmesa i podbiegł ku niej z okrzykiem radości. Tak się cieszę! zawołał. Nie byłem pewny, czym zostawił tutaj, czy w biurze portowem. Gdybym zgubił, sprawiłoby mi to wielką przykrość.

A teraz przestań być latarnią grobu własnego, i zrzuć ogniste szaty, i rozbierz się z płomieni. Gdy to mówił, utopił się duch w śniegu i stało się ciemno gdy zgasnął. Więc pobiegł za nim Anhelli wołając: powiedz mi nazwiska tych ludzi którzy tu spoczywają przy tobie... Skoro to wyrzekł, usłyszał z pod ziemi jakoby głosem tym co był w ogniu, wychodzący długi szereg imion już zapomnianych.

Słowo Dnia

przylgnięte

Inni Szukają