Vietnam or Thailand ? Vote for the TOP Country of the Week !
Zaktualizowano: 15 września 2025
Krasnostawski zatrzymał się chwilkę, i ciągnął dalej: Obowiązki, jakie mam dla całej rodziny państwa, szacunek i poważanie me osobiste wzglem pana Gowartowskiego, stanowią, chyba dość trwałą rękojmię, iż słowa dotrzymam... I... o tem... nikt z państwa, przypuszczam, nie wątpi... dokończył młody człowiek, podnosząc tym razem wzrok, jasny i pytający na marszałkową.
Młodość nie żartuje, gdy kocha... były to ostatnie słowa jego i sprawdziły się, niestety... Przez samego ojca panny, Januarego Gowartowskiego, pogardliwie odrzucony konkurent, inaczej poradził sobie. Marszałkowa w zadumie westchnęła cicho, ciężkie bowiem, zaiste, czekały ją niebawem przejścia.
W promieniach radosnych jesiennego słońca, w ciszy, grającej tylko poważnym szumem drzew ogrodu w chwilowym nieładzie wpół przygasłych świec i poodsuwanych kwiatów, niewzruszony w swym majestacie śmierci umarły pozostał sam. Od pogrzebu Januarego Gowartowskiego minęło dni kilka.
Ksiądz zaś po chwili, widząc, że furman wciąż jedzie stępa, zauważył: Ale może byśmy znów pojechali nieco prędzej, nieprawdaż? Naturalnie, niech minie tylko most i groblę odrzekł Krasnostawski. U stóp ich szumiało w tej chwili koło u młyna, pryskająca odeń wodna piana szeroko rozlewała się na senną taflę dużego stawu, w której przeglądały się pożółkłe szczyty gowartowskiego parku.
Paląca się u obrazu Matki Boskiej nad łóżkiem, z czerwonego szkła, lampka rzuciła w tej chwili promień jasny na oblicze starca... W zmierzchu idącego wieczora twarz Gowartowskiego zajaśniała jakimś nadziemskim jakby wyrazem szlachetnej dobroci... Krasnostawski jednocześnie poprawił poduszki u łoża i pochylił się nad chorym, zdało mu się bowiem, iż tenże porusza ustami. Rzeczywiście.
Słowo Dnia
Inni Szukają