United States or Guyana ? Vote for the TOP Country of the Week !


Nie wnikający głębiej w rozpoznanie biedy radzi zbywają lekkomyślnym sądem, że lud u nas nie pracowity, a i w tym sądzie widzą wedle słów pisma świętego: źdźbło w oku bliźniego, a belki niewidzą w oku swojem !

Racz ku mnie błysnąć, gwiazdo dywanu! Bom dobrych nowin tłumaczem: Oto służebny wiatr z Lechistanu Darzy cię nowym haraczem, „Padyszach niema takiej krzewiny W sadzie rozkoszy w Stambule; Ona jest rodem z zimnej krainy, Którą wspominasz tak czule.” Tu gazę, co jej wdzięki przygasza, Odsłonił; cały dwór klasnął; Spojrzał raz na nią trzytulny basza, Wypuścił cybuch i zasnął.

A na oknach donices pachnącemi ziołki, Gieranium, lewkonia, astry i fijołki. Podróżny stanął w jedném z okien nowe dziwo: W sadzie, na brzegu niegdyś zarosłym pokrzywą Był maleńki ogródek ścieszkami porznięty. Pełen bukietów trany angielskiéj i mięty. Drewniany drobny w cyfrę powiązany płotek Połyskał się wstążkami jaskrawych stokrotek.

Jeżeliby do skutku przyszło ożenienie, Telimena w ich domu miałaby schronienie Na przyszłość, krewna Zosi i Hrabiego swatka, Dla młodego małżeństwa byłaby jak matka. Po tj s sobą odbytéj, stanowczéj naradzie, Woła przez okno Zosię, bawiącą się w sadzie.

Wiedział, że kary nie ujdzie, więc, aby korzystać z czasu, rzeczy za bezcen sprzedał i poszedł pić do szynku ze znajomemi prostytutkami; u jednej z nich go znaleziono. W sądzie opowiadał o zabójstwie z krwią najzimniejszą, choć rozumiał dobrze co go czeka, bo siostrze, gdy zeznawała, pokazywał wciąż na gardło swoje, jakby chciał rzec: »ostrożnie ze słowami, bo powieszą«. Zresztą był spokojny.

Muszę dzieci chować, z żoną żyć, z ludźmi handlować, myśleć, działać. Zabijałem matkę, lecz bez przelewu krwi nikt, nawet Bóg mnie za to nie ukarze: zabiłem Pułkowskiego w sądzie wszyscy mnie za to pochwalą. Kodeks milczy i serca moich bliźnich milczą. Nie jestem więc w więzieniu. A że ten okruch duszy zdrowej, który mi pozostał, nie wyplątał się z kajdan i idzie drogą innych nie jestem szaleńcem.

Stanowczo muszę być niezdrów, to tylko mnie ten proces tak dokucza. Po obiedzie był u nas Tański; mówił wciąż o swej podróży do Wiednia i o tem, że zapewne dostanie tam awans; przecież, gdyby go coś dręczyło, mówiłby o tem ze mną najprędzej. Gdzie tam... Zacząłem mu wspominać o wczorajszym sądzie, ale widziałem, że go ten przedmiot wcale nie zajmował. Muszę się przezwyciężyć.

Jeden zowąd śmierć sobie wybiera, Ale drugi śmiercią umiera. Choć wybrałeś, nie wiedząc dla kogo, Zawszeć będę pamiętną i drogą. Jestem śmiercią twej matki, co w chacie Uśmiechnięta czeka teraz na cię. Miała w sadzie strój bogaty, Malowany w różne światy, Że, gdy w nim się zapodziała, Nie wędrując wędrowała.

Słowo Dnia

obicia

Inni Szukają