United States or China ? Vote for the TOP Country of the Week !
Gdy drzwi otworzyłem, zdało mi się, że w mieszkaniu był pożar; światło lampy ukazywało się jakby za czarną mgłą. Po chwili zmiarkowałem, że dym pochodzi nie od ognia, lecz od mocnego tytoniu. Wśród kłębów ujrzałem Holmesa w szlafroku. Siedział w fotelu z fajeczką w ustach. Na stole leżało kilka zwitków papieru. Odkaszlnąłem. Zaziębiłeś się? spytał. Nie, ale można się tu udusić. Otwórz okno.
Stuknęły o podłogę, jak uderzenie młotka o wieko trumny. Czas jednak był już wielki. Marciński powracał, kryjąc pod połami kartki duże nożyce. Żydówka pot z czoła otarła. Panna Salcia gra? Panna się bije z kucharką! Weszli znów do numeru i teraz już sam Marciński podszedł do okna. Niech się pani nie zbliża, ja ją sam obetnę. Wlazł na okno, posunął trupa i zasłonił sobą prawie całą postać zmarłej.
Okno nie mogło pomieścić tego białego pożaru i story omdlewały od jasnych falowań. Wtedy wywlekał się z pościeli i siedział jeszcze jakiś czas na łóżku, stękając bezwiednie. Jego trzydziestokilkoletnie ciało zaczynało skłaniać się do korpulencji.
Na środku piramida z poziomek krwawi się plamą purpury wśród zielonych liści. Po obu stronach na złoconych, porcelanowych koszyczkach rudym tonem znaczą się świeże obwarzanki, cukier miałki piętrzy się piramidką prawie skrzącą w promieniach zachodzącego słońca. Po przez okno na wpół otwarte płynie cała taka struga ognista, przecięta smukłością topoli, sterczących dokoła dworu.
Zerwała się z obdartej sofy a pociągnąwszy falbaną szlafroka kawał sprężyny i pęk siana, poskoczyła ku oknu. Ładnie tam było na dworze, choć trochę jeszcze chłodno. Resia nieuczesaną głowę wytknęła przez okno a wiatr wiosenny rozwiewał jej kręte, czarne włosy.
Nazajutrz, przed śniadaniem, poszedłem do pustego pokoju, nawiedzonego przez Barrymora nocy ubiegłej. Okno, przez które przechodził, wychodziło na zachód i odznaczało się tem od innych, że był z niego najbliższy widok na bagno. Jest tam puste miejsce pomiędzy dwoma drzewami, przez które widać zblizka łąkę i oparzelisko, wówczas, gdy z innych okien widok na nie jest dalszy i zasłoniony.
Z nagła otworzyło się okno ciemnym ziewnięciem i płachta ciemności wionęła przez pokój. W świetle błyskawicy ujrzałem ojca mego w rozwianej bieliźnie, jak ze straszliwym przekleństwem wylewał potężnym chlustem w okno zawartość nocnika w noc szumiącą jak muszla. 2 Mój ojciec powoli zanikał, wiądł w oczach.
Przez otwarte okno, łącznie z echami wielkomiejskiego gwaru, wciskał się tutaj wolno zmrok, a ściemniając się stopniowo coraz bardziej, pocieszająco jakby wygładzać się starał zmarszczone wysokie czoło wiekowej już matrony, łagodnie muskał jej siwe włosy, i zaglądając jednocześnie nieśmiało w oczy rozumne, wyraźnie zdawał się współczuć smutnemu jej zamyśleniu.
Koniu smutny aż do śmierci Z białą pręgą lejc na szerci, Zaprzyjaźnij się ze mną, jak to czynisz z wołem, Wejdź do mojej chałupy, siądź razem za stołem. Dam ci wody z mego dzbana, Dam ci cukru, dam ci siana, Dam bryłę szczerej soli, gleń świeżego chleba I przez okno otwarte przychylę ci nieba. Nie sęp oczu brwi sitowiem, Powiem tobie, wszystko powiem!
On już pierwéj przez okno ujrzał Tadeusza Który leciał gościńcem, w cwał, bez kapelusza, Z głową schyloną, bladém, posępném obliczem, A konia ustawicznie bódł i kropił biczem. Ten widok bardzo Księdza Bernardyna zmieszał, Więc za młodzieńcem kroki szybkiemi pośpieszał Do wielkiéj pusczy, która jako oko sięga Czerniła się na całym brzegu widnokręga.